Wczoraj gościem Kuby Wojewódzkiego był Piotr Kupicha. Naprawdę, nie mieliśmy pojęcia, że to aż tak nieciekawy gość. Gadał jak kiepski polityk, dosłownie. Wygłaszał jakieś bezsensowne monologi nie na temat. Brzmiało to, jakby przygotował sobie kwestie, które koniecznie chciał wygłosić i nie zważał na to, jakie padło pytanie. Wiele razy zagłuszał Kubę, był jakby w swoim świecie.
Wojewódzki naprawdę starał się być dla niego miły i był. Problem w tym, że Kupicha nawet nie zauważył, że zrobił z niego kompletnego głupka. To wyszło samo z siebie, nie dało się inaczej. Lider Feela wyszedł jak gość, z którego można robić idiotę przed znajomymi, a on nawet nie rozumie, że to z niego wszyscy się śmieją. Problem w tym, że tym razem "znajomych" było z 3 miliony.
Przysięgam, że nigdy nie spóźniliśmy się na żaden koncert! – zarzekał się, kiedy Kuba wypomniał mu jego problemy z punktualnością. No bez żartów. Przypomnijmy: