Przed tygodniem rozpoczęła się piąta edycja Rolnik szuka żony. W pierwszym odcinku poznaliśmy ostateczną piątkę uczestników, którzy marzą o znalezieniu miłości za pośrednictwem telewizji. Rolnicy przeczytali także pierwsze listy, jakie otrzymali: Nerwowy chichot nad listami w nowym "Rolniku": "ŁADNE DZIEWCZYNY SĄ PRZEBIEGŁE!"
Drugi odcinek Rolnik szuka żony skupiał się już na spotkaniach mężczyzn z kandydatkami zaproszonymi do ich gospodarstw. Dziewczyny przyjechały autokarem, przebierając nogami z podekscytowania.
Niestety, największe problemy od początku miał 30-letni Grzegorz, który po prostu nie rozpoznał dziewczyn, jakie zaprosił do gospodarstwa. Podobne kłopoty zdawał się mieć Jan, który od razu stwierdził, że jedna z kandydatek nie jest dla niego. Być może wystraszył się dziwaczną przypowieścią o trzech dzwonach... Krzysztof trochę zmarszczył czoło na widok Dżesiki (lub Jessiki), które przyjechała wymalowana w stylu sióstr Godlewskich. Coś nam się wydaje, że będzie to nasza ulubiona uczestniczka.
Dziewczyna przedstawiła cały swój wachlarz zalet: jest rozrywkowa, czyta dużo książek, sprząta i gotuje. Niestety po minucie zapomniała, o co pytał ją Krzysztof. Związek raczej nie dojdzie do skutku, bo rolnik wyglądał na przerażonego makijażem swojej kandydatki. Dżessice (Jessice?) wszystko się podobało i już zapowiedziała, że widzi się u boku Krzysztofa.
Dżessika (Jessica?) była tak barwna, że pozostałe kandydatki wypadły blado: nie potrafiły się wysłowić, siedziały jak na szpilkach, odpowiadały półsłówkami, powodując dyskomfort 26-latka. Krzysztof nieco bezradnie wyraził tylko nadzieję, że dziewczyny się rozkręcą...
Grzegorz miał więcej szczęścia, bo pierwsza kandydatka okazała się wesołą i wygadaną blondynką. Druga kobieta od razu przełamała barierę i serdecznie ucałowała rolnika, który był pod jej wielkim wrażeniem. Trzecia kandydatka spotkała się z obcesowym nastawieniem rolnika, który nie był zadowolony z jej wyglądu - 20-latka wysłała mu stare zdjęcia, gdy była wyraźnie szczuplejsza... Ogólnie można odnieść wrażenie, że Grzegorz jest dość wybredny i nie boi się powiedzieć prawdy między oczy. Rozluźnił się dopiero przy dziewczynie o końskim uśmiechu, która wysmarowała go szminką.
Jan, 58-latek z Brzezin, nie wstydził się uwodzić swoich kandydatek. Mężczyzna zna się na horoskopach, więc pierwsza kobieta, niebezpiecznie podobna do Majki Jeżowskiej, nie wypadła pozytywnie, bo była spod znaku Wodnika, Jan zaś to Ryby. Druga kandydatka była już z kolei Rybami, więc Jan był nią wyraźnie zaintrygowany. Do Jana przyjechała także Grażyna z Essen, która lubi ostre przyprawy. Największe szanse ma chyba młodsza o 13 lat Małgorzata.
Łukasz jako pierwszą przesłuchiwał Paulinę z Hagi, pracowitą dziewczynę ze sporymi uszami. Iwona, podobnie jak Łukasz, też jest samotnym rodzicem, więc z rolnikiem znaleźli wspólny język.
47-letni Marek, hodowca krów, niemal od razu podziękował pierwszej kandydatce, która była bardzo stremowana i zapomniała, "jak się mówi w języku polskim". Z drugą dziewczyną było jeszcze gorzej, bo prawie ze sobą nie rozmawiali. 43-letnia Joanna z Łodzi, samotnie wychowująca córkę z adopcji, wywarła olbrzymie wrażenie na Marku, który chyba się nią zauroczył. Kandydatka z Warszawy chciała zabłysnąć i opowiedziała Markowi dowcip: "Wiesz, że rolnik ma wolną sobotę tylko wtedy, gdy w piątek umrze?". Rolnik jakoś się nie śmiał, zwłaszcza przy jej kołczerskim nastawieniu. Kolejna kandydatka miała zaś pretensje, że mężczyzna nie pocałował jej od razu w policzek i był wycofany. Ktoś tu chyba jest zdesperowany...
Ogólnie rolnicy wydawali się rozczarowni wyborem kandydatek, ale najtrudniejszy etap dopiero przed nimi. W następnym tygodniu wybiorą kobiety, które będą starać się o ich uczucia. Każdy z rolników ma prawo zaprosić jedynie trzy kandydatki.