W ciągu ostatnich kilku lat Anna Lewandowska z mało znanej, choć utytułowanej karateczki stała się jedną z największych gwiazd w Polsce. Jako żona najbogatszego polskiego piłkarza, Ania rozwinęła szereg biznesów i udowodniła, że nie ma rzeczy, na której nie potrafiłaby zarobić pieniędzy. 30-latka organizuje obozy treningowe, udziela porad parentingowych, sprzedaje produkty od sponsorów i własną, dietetyczną żywność. Oprócz tego wydaje książki i gadżety sygnowane swoim nazwiskiem.
Jednym z nich jest coroczny kalendarz motywacyjny "by Ann", którym po raz pierwszy pochwaliła się w zeszłym roku. Notatnik zawierał jej prywatne zdjęcia z mężem oraz "złote myśli".
Najwyraźniej wyniki sprzedaży kalendarza były zadowalające, bo Anna zdecydowała się na jego kontynuację. Na swoim profilu na Instagramie pochwaliła się wersją na 2019 rok, zatytułowaną "W poszukiwaniu równowagi". Z okładki uśmiecha się ubrana na czerwono Anna, przed którą stoi miseczka truskawek. Internauci zwrócili jednak uwagę, że trenerka nie do końca przypomina siebie.
"Każde zdjęcie jest obrobione, to wiadome, nikt nie ma o to pretensji, ale tutaj trochę grafik przekombinował", "Grafik za bardzo popłynął zmiękczając rysy itp. Naprawdę i bez złośliwości wygląda pani tutaj jakoś inaczej, aż trudno poznać. I mówię to obiektywnie. Może po prostu warto zastanowić się nad zmianą grafika, bo w tak dużym i nieodwracalnym projekcie, jakim jest kalendarz, takie manipulacje psują pani dobry PR", "Doskonale byłoby, gdyby grafik przy nim nie majstrował nadto. Jest pani śliczną kobietą, której na tej okładce niemal nie rozpoznaję" - pisali użytkownicy.
Lewandowska postanowiła odnieść się do zarzutów, twierdząc że to kwestia oświetlenia i tego, że zdjęcie było robione "przez szybę".
Nic nie jest przerobione! A cóż tutaj jest udoskonalonego? Jest make-up, włosy. Tyle. Światło naturalne, zdjęcie wykonane przez szybę w restauracji. Pozdrawiam - napisała.
Widzicie tu jakieś przeróbki?