Artyści często i chętnie żalą się tabloidom na swoje głodowe emerytury. Katarzyna Skrzynecka wyznała dramatycznie, że ZUS wyliczył jej przyszłą emeryturę w wysokości... 34 złotych. W znacznie lepszej sytuacji znaleźli się: Beata Tyszkiewicz ze świadczeniem wynoszącym 1350 złotych miesięcznie i Ryszard Rynkowski, który przed waloryzacją otrzymywał 1160 złotych. Legendarny aktor Jan Kobuszewski po 56 latach pracy dostaje 1 200 złotych i to tylko dzięki temu, że ZUS wspaniałomyślnie naliczył mu emeryturę na nowych warunkach, biorąc pod uwagę ostatnie 10 lat pracy. Ale i tak nie wystarcza mu na leki.
Przypomnijmy: Kobuszewskiego nie stać na leki dla żony
Milioner Krzysztof Cugowski jeszcze do niedawna narzekał, że będzie musiał pracować do śmierci, bo ZUS wyliczył mu świadczenia emerytalne w wysokości 570 złotych. Chyba trochę przesadza, bo akurat on z samego ZAiKS-u zarobił w życiu kilkanaście (a może i kilkadziesiąt) milionów złotych. Mało jest w Polsce jeszcze bogatszych ludzi.
Aktorka Krystyna Sienkiewicz, którą u schyłku życia spotkało naprawdę dużo nieszczęść, jak udar, utrata mowy i nowotwór siatkówki, wyśmiała żale artystów, przypominając im, że gdyby odkładali pieniądze, zamiast żyć ponad stan, to by na starość mieli porządne emerytury. Ona sama otrzymywała 2 tysiące złotych z ZUS-u i jeszcze zostawiła spadek o wartości 3 milionów złotych.
Krzysztof Cugowski chyba przeczytał jej wypowiedź, bo przestał narzekać.
Nie mam pretensji do nikogo! W PRL-u nie było naszego zawodu, mogliśmy mieć tylko umowy zlecenia, składki zacząłem płacić w wolnej Polsce jako przedsiębiorca - wyjaśnia czytelnikom tygodnika Na Żywo.
Na szczęście, dzięki podwyżce najniższych świadczeń, jego emerytura wzrosła ostatnio ponad dwukrotnie.
Moja sytuacja emerytalna bardzo się poprawiła ostatnio dzięki pani minister, bo podniosła najniższe świadczenia. Dostaję tysiąc złotych z kawałkiem - chwali się w tabloidzie. Mam oszczędności, nie jestem kompletnym szaleńcem. *Dzieci na pewno nie będą mnie utrzymywać. *