Grono uczestników _**Jak Oni śpiewają**_ wyraźnie się zawęża. We wczorajszym odcinku pożegnaliśmy się z weteranem zagrożonych, Łukaszem Dziemidokiem. Ku zdziwieniu wielu, przegrał pojedynek z Tomaszem Stockingerem.
Sobotni wieczór upłynął pod znakiem duetów. Pierwsza zaśpiewała Ela Romanowska z Pawłem Królikowskim. Ich wspólny występ był nie tyle dobry, co zabawny. Paweł kilkakrotnie zatopił twarz w obfitym biuście Eli. Czego się nie robi dla sztuki...
Niezły występ ma za sobą Żora Korolyow, który w ocenie jurorów zajął drugie miejsce. Zaśpiewał ze uczestniczką 2. edycji Patrycją Kazadi hit z filmu Grease, Summer nights. Tuż po ich występie, Kasia Cichopek udowodniła, że angielski w jej przypadku to naprawdę obcy język. W white roomie zwróciła się do Kazadi słowami: "Cóż za came back!"
Faworyt tej edycji, Artur Chamski zaśpiewał w duecie z Villas. Występ wzruszył wszystkich. Violetta zmęczona siedziała w fotelu na scenie, a Artur klęczał obok niej. Niestety widać było, że Villas nie potrafi zaśpiewać utworu, zapominała słów własnej piosenki i poprawiała Artura podczas śpiewania. Mimo to Chamski zdobył aż cztery szóstki. Nikt nie odważyłby się dać niższej oceny.
Wszyscy najbardziej czekali jednak na występ Anny Muchy i Jerzego Urbana, na który kazano czekać do końca programu. Niestety (?), Urban 30 minut przed programem odwołał swój występ. Powodem był pogrzeb przyjaciela. Zastąpił go Rinke Rooyens, który nie dość że nie umie śpiewać, to nie umie nawet mówić po polsku. W dodatku był wyraźnie stremowany. Dla Muchy to nawet lepiej - na jego tle wypadła nawet nieźle.
Pewnym zaskoczeniem było to, że zagrożony został Żora Koroljow. Choć właściwie to obojętne. I tak nie ma szans na karierę - aktorską ani wokalną.
Wyobrażacie sobie, że słuchacie w samochodzie jego płyty?