Marina Łuczenko-Szczęsna i Sara Boruc oficjalnie są najlepszymi przyjaciółkami. To właśnie Sara okazała Marinie najwięcej troski, gdy dołączyła do grona polskich WAGs. Boruc podjęła się roli jej mentorki, cierpliwie ucząc młodą debiutantkę, jak najefektywniej wydawać pieniądze bogatego męża.
Szybko jednak wyszło na jaw, że Marina ma naturalny talent do dbania o rozgłos wokół siebie. Jej grecki ślub z Wojtkiem, wyceniany na milion złotych, przyciągnął uwagę zagranicznych dziennikarzy, którzy dopisalii ją do do prestiżowego rankingu dziewięciu najseksowniejszych WAGs New York Post.
Znalazła się tam w towarzystwie byłej Miss Belgii Noémie Happart, tenisistki Any Ivanowic i Shakiry. Dla Sary był to spory cios. Oficjalnie nadal są z Mariną przyjaciółkami od serca, jednak podobno trwa między nimi cicha rywalizacja, która nasiliła się, gdy obie postanowiły nagrać płyty. Zarówno u Sary, jak i u Mariny był to powolny i bolesny proces.
W końcu po roku od wydania singla Marinie udało się uskładać cały album. U Sary trwało to cztery razy dłużej, ale za to jej płyta spotkała się z dużo milszym przyjęciem. Marina ma do niej o to duży żal.
Ma z tym problem - ujawnia osoba z otoczenia Łuczenko-Szczęsnej. Choć trzymała za Sarę kciuki, teraz się wkurza, że jej płyta się podoba. Myślała, że Sarze dostanie się tak samo jak jej rok temu. Teraz nie rozumie, dlaczego Sara, która też jest żoną znanego sportowca, jest atrakcyjna i żyje w luksusach, nie wywołuje tak negatywnych emocji jak ona. Marina *zastanawia się, co zrobić, by zmienić swój wizerunek. *
Jak myślicie, od czego powinna zacząć?