Edyta Górniak przez minione miesiące rozglądała się za mieszkaniem do wynajęcia w Warszawie. Ze względu na stan zdrowia mamy, nową miłość i trasę koncertową zdecydowała się bowiem spędzić najbliższe pół roku w Polsce.
Z szukaniem odpowiednio luksusowego apartamentu trochę się zeszło, bo piosenkarka ma wyśrubowane oczekiwania, jednak w końcu się udało. Edyta z radością podpisała umowę najmu 120-metrowego apartamentu na najwyższym piętrze budynku, z wyłącznym dostępem do ogrodu na dachu. Jak donosi Fakt, zapłaci za niego siedem tysięcy złotych miesięcznie, co wydaje się kwotą tak korzystną, że aż trudno uwierzyć, że nie została zaniżona. Czyli wszystko się pięknie ułożyło, niestety na tym szczęściu jest rysa.
Edyta wprowadzając się nie miała pojęcia o tym, że w sąsiednim apartamentowcu urządza się właśnie Doda z nowym mężem. Jak już pisaliśmy, Emil Stępień nie chciał mieszkać w dotychczasowym mieszkaniu Dody, przez które przewinęli się jej kolejni partnerzy i namówił ją na przeprowadzkę do apartamentu na nowym zamkniętym osiedlu.
To dość niezręczna sytuacja, biorąc pod uwagę, że obie piosenkarki od lat darzą się nieukrywaną niechęcią.
Mogą się na siebie natknąć na przykład w spa dla lokatorów czy w pobliskim sklepie z organiczna żywnością - wymienia zagrożenia informator tabloidu. Mało tego, obie mają wielkie tarasy na dachach, z których będą mogły się nawzajem oglądać. Gdyby Edyta o tym wiedziała, *w życiu by się nie wprowadziła do tego mieszkania. *
Na szczęście Doda uwielbia niezręczne sytuacje. Od miesięcy próbuje rozkręcić jakąś awanturę w mediach, zwłaszcza że od afery ze stylistą minęło już prawie pół roku, ale już nikt nie reaguje na jej zaczepki. Więc może chociaż z Edytą się uda...
Nie może się doczekać przypadkowego spotkania, bo jest pewna, że Górniak będzie przed nią uciekać gdzie pieprz rośnie - ujawnia źródło tabloidu.
Chcielibyśmy to zobaczyć.