W zeszłym tygodniu z Fabryki gwiazd odpadła najbardziej charakterystyczna uczestniczka, Julita Woś (jedna z niewielu występujących tam osób, których twarz w ogóle zapamiętamy). "Zasłynęła" głównie sporem z Kayah. Piosenkarka skrytykowała ją za występ w Barze, w którym Julita pojawiła się wiele lat temu. Stwierdziła, że nie ma czego szukać w muzycznym programie, skoro zależy jej tylko na popularności. Tydzień później przeprosiła za ten komentarz.
Bo przyznajcie - wypadło to idiotycznie. Ta sama Kayah wzruszyła się przecież publicznym wyznaniem fryzjera Marcina Szymańskiego. Nic się nie stało - pocieszała go, rozgrzeszając z udziałów w licznych pornosach. Liczy się tylko to, jakim jesteś człowiekiem.
Wyszło więc na to, że zdaniem Kayah robienie loda za pieniądze to nic strasznego. Za to występ w Barze zasługuje na publiczną naganę, napiętnowanie i dyskwalifikuje człowieka jako wokalistę. Doda powinna się co najmniej obrazić...
W wywiadzie dla Echa Dnia Woś wyjaśnia, że przeprosiny Kayah nie były szczere. Gwiazda zrobiła to ponoć pod publiczkę, bojąc się utraty sympatii fanów. Zdania jednak nie zmieniła. Robienie laski za kasę jest jej zdaniem w porządku. Bar to syf.
- Byłaś chyba jedyną uczestniczką najbardziej i najczęściej krytykowaną przez jury programu - mówi redaktor gazety. Spore oburzenie spowodowały słowa Kayah, która zarzuciła ci, że gonisz za sławą, o czym może świadczyć twój udział przed laty w programie "Bar". Później się za to zrehabilitowała, przepraszając cię.
- Myślę, że ze strony Kayah nie była to rehabilitacja. Ona doskonale wiedziała, co po jej wystąpieniu zaczęło się dziać z jej fanami, którzy po prostu zaczęli się od niej odwracać. Kayah wysłała do mnie list, w którym napisała dokładnie to samo, co powiedziała w programie, tylko bez emocji i agresji. Cały czas podtrzymywała to, że wtedy kiedy byłam w "Barze" i teraz kiedy jestem w "Fabryce", to oznacza tylko jedno, że mam "ciśnienie na ekran". Sama bierze udział w wielu reklamach, a nawet fakt, że siedzi w jury programu "Fabryka gwiazd" za duże pieniądze to dla mnie jest "parciem na szkło" i sprzedawaniem się.
Cała sytuacja nauczy mnie większej walki i pokory przed wejściem do branży show-biznesu - kontunuuje Julita i zapowiada, że jej wrażliwi znajomi z programu nie będą mieli łatwo: Wiem, że tam będzie jeszcze gorzej i większość z uczestników "Fabryki" nie da sobie rady, bo potrafią tylko płakać z byle powodu i czekają na pochwały. Dostałam dobrą szkołę.
No i poznałaś tylu fajnych, wartościowych ludzi.