Maja Frykowska zdobyła popularność kilkanaście lat temu, występując w programach typu reality show. Do historii telewizji przeszły jej sceny w jacuzzi w Big Brotherze oraz awantury, jakie wszczynała pod wpływem alkoholu w Barze. Frykowska próbowała odciąć się od przeszłości, operując nos i zmieniając imię z Agnieszka na Maja. Mimo to ciągnęła się za nią zła opinia, a celebrytka była coraz bardziej pogubiona.
Przełomowym momentem w jej życiu okazał się wyjazd na ślub koleżanki, która przedstawiła ją ludziom z Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Początkowo sceptyczna Frytka z czasem przyjęła ich nauki i doświadczyła nawrócenia. Od tamtej pory jej życie się ustabilizowało.
Przypomnijmy: Jest kolejne ŚWIADECTWO NAWRÓCENIA Mai Frykowskiej!
40-letnia dziś Maja jest szczęśliwą żoną i mamą oraz ukończyła wymarzone studia aktorskie. Obecnie gra w spektaklu Okno do nieba w Teatrze Oratorium. Niedawno wydała książkę, w której opowiada o swoim nawróceniu i przestrzega młodych ludzi, aby nie powtarzali jej błędów. Z tej okazji w niedzielny poranek Frykowska pojawiła się w Dzień Dobry TVN, gdzie mówiła o swojej przemianie. Maja przyznała, że jest świadoma dawnych błędów, ale ich nie żałuje, bo właśnie dzięki nim jest w obecnym miejscu. Dodała, że "Bóg oczyścił ją z grzechów" i dziś może być pozytywnym przykładem dla innych.
Odpowiadała na pytania spokojnie, rzeczowo i nie dała się sprowokować prowadzącym, którzy próbowali jej wmówić, że powinna się wstydzić przeszłości. Sugerowali też, że próbuje się na nowo wypromować na wierze. Najwyraźniej jako jedyni nie zauważyli, że już dawno zniknęła z show biznesu i bardzo chroni prywatność swojej rodziny. Napastliwe zachowanie Kingi Rusin i Piotra Kraśki nie uszło uwadze widzów, którzy byli oburzeni sposobem przeprowadzenia wywiadu. W komentarzach ocenili, że prowadzący wykazali się chamstwem, próbowali skompromitować Maję i nie dali jej dojść do słowa.
Kinga Rusin, która ostatnio "zasłynęła" żenującą awanturą z Małgorzatą Rozenek-Majdan, najwyraźniej zdała sobie sprawę, że po raz kolejny naraziła się widzom, bo postanowiła "odwrócić kota ogonem" i zamieściła na Instagramie... pochwalny wpis pod adresem Frykowskiej.
Świetna opowieść Mai Frykowskiej o nawróceniu dziś w DDTVN. Czy uwierzyłam? Tak, tym bardziej, że sama w różnych kwestiach nawróciłam się nie raz, a wiara chrześcijańska jest dla mnie ważna - zareklamowała się.
Następnie prezenterka próbowała wytłumaczyć się z ataków na Frykowską, twierdząc, że nie od razu jej uwierzyła. Kindze nie spodobało się też, że Maja nie chciała podchwycić stanowiska prowadzących i stwierdzić, że żałuje wybryków z przeszłości.
Miałam i mam jeszcze trochę wątpliwości, bo na początku Frytka nie chciała jednoznacznie odciąć się od swojej kontrowersyjnej przeszłości i uznać jej za błąd. Ale dopytana to wyjaśniła. Uwierzyłam też w to, że pojawiła się w telewizji ponownie po to, żeby zachęcać do nawrócenia, a nie po to by dzięki spektakularnemu nawróceniu wrócić na pierwsze strony gazet, magazynów i portali - pisze dziennikarka.
Rusin litościwie uznała też, że Maja "natrudziła się" wystarczająco, żeby zasłużyć na uznanie jej i Kraśki.
Nie jest to historia oczywista i łatwa. Maja musiała się więc trochę natrudzić żeby rozwiać nasze wątpliwości. I świetnie sobie poradziła z pewnością wielu inspirując. Gratuluję jej występu - napisała.
Plan Rusin nie do końca się udał, bo internauci szybko wyczuli jej intencje. Dodatkowo zaczęli zauważać, że niestety dziennikarka kasuje nieprzychylne komentarze.
"Mam wrażenie, że teraz się tłumaczycie, bo bardzo nieładnie ją dzisiaj zaatakowaliście", "Prowadzący zero klasy", "Podczas wywiadu ewidentnie było widać po was, że nie byliście Mai przychylni, a wręcz odwrotnie" - pisali.
Zabawne, że kiedyś funkcjonowało powiedzenie: "Dno, a od spodu puka Frytka". Piszcie w komentarzach, kto dziś Waszym zdaniem w show biznesie puka w dno od spodu.