Niedzielny wieczór upłynął pod znakiem sportowych emocji: w finale mistrzostw świata w siatkówce, który odbył się w Turynie, zmierzyły się ze sobą reprezentacje Polski i Brazylii. Mecz zapowiadał się emocjonująco, także ze względu na wspólną sportową historię: cztery lata temu pokonaliśmy Brazylię, zdobywając złoto, a w 2006 roku to Brazylijczycy pokonali Polskę w finale.
W pierwszym secie dominowali Polacy, ale końcówka okazała się bardzo wyrównana. Ostatecznie tę partię wygraliśmy 28:26. W drugim secie zachwycająco grał zwłaszcza Bartosz Kurek. Brazylijczycy nie potrafili przełamać trzypunktowej przewagi Polaków i drugi set zakończył się ich przegraną do 20. W trzecim secie poszło jak z płatka: w pewnym momencie prowadziliśmy nawet 15 do 9. Brazylijczycy byli już mocno pogubieni, ale pod koniec seta popisali się piękną serią, przysparzając kibiców o migotanie komór.
Ostatecznie Polacy zdobyli złoto w pięknym stylu, po raz drugi z rzędu pokonując Brazylię w finale. Nasz przeciwnik z soboty, Stany Zjednoczone, zajęły trzecie miejsce i na turnieju zdobyli brąz.