W sierpniu tego roku Joanna Krupa poślubiła poznanego zaledwie rok wcześniej Douglasa Nunesa. Uroczystość odbyła się w krakowskim kościele, bo chociaż wcześniej para zawarła ślub cywilny w urzędzie w Kalifornii, Joannie bardzo zależało na tym, by ślubować też przed Bogiem. Od czasu powtórnego chrztu w Jordanie trzy lata temu zrobiła się bardzo religijna.
Poza tym zależało jej na tym, by pokazać poprzedniemu mężowi, który rozwiódł się z nią telefonicznie w trakcie ćwiczeń na siłowni, że tym razem jest naprawdę pewna swoich uczuć do nowego mężczyzny.
Douglas też wydawał się pewien, ale podobno już coraz mniej. Zorientował się bowiem, że Krupa za narzeczeńskich czasów złożyła mu sporo obietnic, a z ich dotrzymaniem robi się coraz większy problem.
Najważniejszym zobowiązaniem było to, że Joanna wreszcie wprowadzi równowagę pomiędzy karierą a życiem prywatnym, jednak w praktyce nie bardzo jej to wychodzi.
Po ślubie rzuciłam się w wir pracy - wyznaje w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. Oboje mamy za dużo obowiązków i wyzwań. Kłócimy się .
Ponoć w kwestii wspólnych dzieci, które przyrzekła Douglasowi, też dopadły ją wątpliwości.
Nie będę ukrywać, że odczuwam stres - przyznaje celebrytka. Nie wiem, jak moje ciało zareaguje na ciążę. Kocham pracować, nawet nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, że miesiącami siedzę w domu i nic nie robię. Oszalałabym. Chciałabym nadal podróżować i żyć tak jak dotychczas, tyle że z brzuchem. Niestety, nie mam wpływu na to, kiedy to się stanie.
Szukanie domu i staranie o dziecko są stresujące. Wyznam, że chociaż pierwsze tygodnie po ślubie były jak z bajki, to teraz zaczyna dochodzić do głosu proza życia. Wolny czas poświęcamy na szukanie domu. Myślę, że zamiast tego powinniśmy zostawić to wszystko i pojechać w podróż poślubną, żeby móc *wrócić do okresu sprzed zaręczyn, gdy nie myśleliśmy o przyszłości i byliśmy w sobie zakochani. *