Nikt go nie rozpoznał. Nikt! Oczywiście za wyjątkiem fotografa Faktu, który uwiecznił tę gorszącą scenę...
Kompozytor wybrał się do kina ze swoją żoną Agatą - pisze tabloid. Ale choć jego sławna blond czupryna z pasemkami z daleka rzucała się w oczy, nikt nie podbiegł do niego, żeby poprosić o autograf czy aby zrobić sobie z nim wspólne zdjęcie. Ale ktoś mu osłodził gorycz bycia nierozpoznanym. To pani, która sprząta w kinie. Kiedy tylko zobaczyła mistrza, natychmiast podbiegła z miotełą i szufelką, żeby spod nóg artysty usunąć resztki rozsypanego przez kogoś popcornu. Jak widać było dla kogo się trudzić i komponować oratoria.
Akurat pani z miotełką ma wszelkie podstawy, żeby żywić do Rubika niechęć. Jej koleżance po fachu płacił za sprzątanie swoimi płytami. Przypomnijmy: Zapłacił sprzątaczce swoimi płytami!