Przez długi czas to Ewa Chodakowska była naczelną trenerką Polek, dlatego, gdy w tej dziedzinie pojawiła się dla niej konkurencja w postaci Anny Lewandowskiej, media od razu zaczęły snuć teorie o konflikcie. Obie o sobie nawzajem wypowiadały się powściągliwie, ale zawsze z szacunkiem i zapewnieniem o wzajemnym wspieraniu się.
Nie powstrzymało to jednak spekulacji o tym, że Chodakowska i Lewandowska kopiują nawzajem swoje pomysły biznesowe, jak płyty z ćwiczeniami, książki czy zdrowe batoniki. Ostatnio głośnym echem w mediach odbiła się "afera kalendarzowa". Komentarz Ewy o tym, że zdjęcie głowy na okładce jest nieprofesjonalne, wiele fanek odebrało jako złośliwość w stronę Ani, która dopiero co pochwaliła się wydawnictwem ozdobionym swoją podobizną.
Chodakowska próbowała tłumaczyć, że to raczej przytyk w siebie samą, bo jej kalendarze w przeszłości też miały "głowę" na okładce, ale plotek o konflikcie raczej to nie uciszyło. Być może uda się zrobić to teraz za sprawą wspólnego zdjęcia. Takie pojawiło się właśnie na profily Ewy. W opisie trenerka żartobliwie zaznacza, że nie ma nic złego w tym, jeśli królowych jest więcej niż jedna.
Prawdziwe KOBIETY poprawiają nawzajem swoje korony. Pozdrawiamy wszystkich... bez wyjątku - napisała.
Takie samo zdjęcie, z podobnym opisem, wrzuciła "Lewa".
Dwie kobiety - jedna pasja - skomentowała żona Roberta.
Przekonały Was?