Monika Zamachowska, niegdyś Richardson, to niewątpliwie jedna z bardziej wyrazistych postaci w polskim show biznesie. Mało kto tak jak ona potrafi konsekwentnie udowadniać, że milczenie jest złotem. W ostatnich latach Monika zasłynęła m.in. stwierdzeniem, że córka Zbyszka jest niezaradna życiowo i nie ma chłopaka. Chwaliła się też porannym seksem ze Zbyszkiem oraz opowiadała, że jest obdarzona... "nadświadomością".
Przypomnijmy: Monika Zamachowska w "szczerym wywiadzie": "Boję się takiej sytuacji, gdy dziecko ZACZNIE SIĘ ZA MNIE WSTYDZIĆ"
Monika lubi uważać się za autorytet i wypowiadać na różne tematy. Ostatnio podzieliła się swoją opinią na temat "celebryctwa" - nie wątpimy, że o tym wie akurat całkiem sporo. W rozmowie z agencją Newseria Monika stwierdziła, że popularność powinna służyć w jakimś celu, bo inaczej jest bezwartościowa.
Mi się wydaje, że jeżeli popularność czemuś służy, to ma sens istnienia, natomiast jeśli nie służy niczemu, tylko pokazaniu się na ściance, to do licha z taką popularnością, po co ona jest? Tym bardziej, że to jest przysłowiowe "pięć minut" - ocenia Zamachowska. Każdy z nas funkcjonuje w mediach na dłuższą lub krótszą metę i na pewno przyjdzie taki czas kiedy przestaniemy funkcjonować, więc tę tubę, megafon dostajemy od losu tylko na chwilę. Jeśli nic nie powiemy, to trochę strata życia. Celebryctwo samo w sobie nie jest żadną wartością, więc myślę, że trzeba robić to, co się może.
Dziennikarka martwi się, że większość celebrytów nie wykorzystuje swojej popularności w szczytnym celu, a jedynie dla zaspokojenia próżności.
To się nazywa po angielsku "flash in the pan", celebryci jednoroczni. Wracają później do swoich zajęć, do swojego życia i zastanawiają się - co zrobiłam, zrobiłem, gdy ludzie na mnie patrzyli, gdy mnie słuchali, gdy miałem mikrofon wycelowany w twarz? Kim wtedy byłem? Myślę, że fejm dla fejmu to jest zjawisko bardzo przemijające, być może wynikające z tego, że wszyscy chcemy łatwego życia, chcemy szybko dojść do czegoś, ale ci którzy mają odrobinę oleju w głowie już powoli dochodzą do wniosku, że jeśli mam fejm, to on jest po coś. Jeśli tego nie wykorzystam, to moja porażka - mówi celebrytka.
Mądre słowa i trudno się z nimi nie zgodzić. Pytanie, w jaki pożyteczny sposób swoją popularność wykorzystuje Monika?
.