W maju tego roku polską sceną polityczną wstrząsnął romans posła Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Pięty, ujawniony przez jego kochankę, Izabelę Pek. Okazało się, że żarliwy katolik, który najlepiej odnajdywał się w pierwszej ławce w kościele i na miesięcznicach smoleńskich, pouczający wszystkich o moralności i grożący wyrzucaniem na pysk policjantom "zaangażowanym w hecę WOŚP" oraz niepełnosprawnym, walczącym w Sejmie o godne życie, miał romans na boku.
Jak wspominała Iza, za najlepszych czasów ich miłości obiecywał jej sześcioro dzieci i posadę w spółce skarbu państwa, żeby mogła zarobić dużo pieniędzy, nie przemęczając się zbytnio, a być może nawet nie pojawiając się w pracy. Podobno szeptał jej na ucho, że trzeba to załatwić subtelnie, za plecami Jarosława Kaczyńskiego, który nie lubi kumoterstwa.
Pek ujawniła także, że zwierzał się jej z marzeń o założeniu prywatnej armii, która "zrobi porządek w każdym mieście", zabierał ją na romantyczne schadzki w hotelach na koszt podatników i dzielił się z nią poufnymi informacjami na temat śledztwa Amber Gold, bo akurat zasiadał w komisji sejmowej.
Ostatecznie Pięta sam wyleciał na pysk ze wszystkich komisji, jednak na tym kara się w zasadzie skończyła. Zapowiedziano wprawdzie postępowanie dyscyplinarne, ale jakoś rozeszło się po kościach.
Porzucona kochanka podzieliła się z tabloidami swoją opinią, że partyjni koledzy Pięty zamiatają sprawę pod dywan i nigdy nie wyciągną wobec niego żadnych konsekwencji. Ujawniła także, że wpływowi politycy PiS-u doskonale wiedzieli o łączących ich relacjach, a nawet traktowali ją jak oficjalną partnerkę Pięty, podczas gdy jego niczego nieświadoma żona wiodła spokojne życie w Bielsku-Białej. Przy okazji tych zwierzeń Pek wymieniła kilka prominentnych nazwisk.
Członkowie PiS, których znałam, w popłochu zaczęli uciekać z mojej listy na Facebooku, wypierając się, że mieli ze mną styczność - ujawniła z goryczą. Takie osoby jak Janusz Śniadek, który dotąd szarmancko całował moją rękę na zjazdach powiatowych, Dorota Arciszewska czy Jarosław Sellin wypowiadały się publicznie, że mnie nie kojarzą. Pięta był i jest kryty. Mnóstwo polityków PiS mnie z nim widywało w hotelu poselskim i *nie było tajemnicą, że mam klucz do jego pokoju. *
Ostatnio do swojej czarnej listy dodała kolejne nazwisko, które chyba najbardziej zaboli Jarosława Kaczyńskiego. Dała do zrozumienia, że o jej romansie z Piętą mógł wiedzieć wieloletni przyjaciel i najbardziej zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, Joachim Brudziński.
5 października zamieściła oskarżycielski komentarz pod wpisem szefa MSWiA na temat seksistowskiego zachowania prezydenta Legionowa. Brudziński zasugerował, że takie patologie to tylko w PO, co sprawiło, że Iza się wyraźnie zagotowała.
Człowieku, dajże spokój. @jbrudzinski Piętę, który pod pretekstem pracy dla rządu,z art. 199 par. 1 kk, a więc "nadużycia stosunku zależności" zaciągnął mnie do łóżka i wpychał mi swojego członka w przerwach prac Sejmu w hotelu, nie miał zahamowań przed partyjniackim nepotyzmem - napisała z oburzeniem. No popatrz, a jak posłowie PiS wcześniej kłaniający mi się w pas, całujący rękę, a nawet mi z niej jedzący, a dziś udający, że mnie nie znają i banujący mnie na rozkaz władz, żebym nie mogła ich obserwować. To nie wywołało w tobie takiego poruszenia i nie wykrzykiwałeś "Wstyd".
Kilka dni później, na potwierdzenie swoich słów na temat wiedzy posłów PiS-u o pozamałżeńskim romansie Pięty, zamieściła wspólne zdjęcie ze Staszkiem, wykonane, jak się okazuje, na cmentarzu. I znów zadbała o to, by z jej wpisem zapoznał się Brudziński.
A jak powie, że to jakaś "bzdura" i Staszka Niemcy wrobili, to mu pan pokaż to zdjęcie. "Waldek, zrób nam zdjęcie, tylko nie łap cmentarza, bo nie wypada". @jbrudziński jesteście kompletnie pozbawieni jaj. Zakłamani, tchórzliwi i do tego obleśni” - napisała.
Po chwili namysłu skasowała wpis. Przestraszyła się, że ujawniła za dużo? Wygląda na to, że ma poważny żal do Joachima Brudzińskiego. Jak myślicie, o co?