Rok 2018 najprawdopodobniej zapisze się na kartach historii Hollywoodu jako czas, w którym branża filmowa przeszła dogłębną czystkę pod kątem mężczyzn nadużywających swojej władzy. Po latach donosów i batalii sądowych nareszcie zamknięto w więzieniu Billa Cosby'ego, a oskarżany przez wielu współpracowników o molestowanie seksualne Kevin Spacey pożegnał się z pierwszoplanową rolą w kultowym House of Cards.
Roszady na szczycie pozwoliły dojść do głosu kobietom, które w końcu zaczynają być doceniane nie tylko przed, ale i za kamerą. Z tego tytułu amerykańskie wydanie Elle postanowiła zadedykować swój listopadowy numer "kobietom w Hollywood". Na jednym z wariantów okładki podziwiać możemy południowoafrykańską gwiazdę kina Charlize Theron. Zjawiskowa zdobywczyni Oscara za rolę w Monster z 2003 roku, wygina się na tarasie z basenem w kreacjach takich marek jak Chloe czy Louis Vuitton.
W wywiadzie akompaniującym sesji, aktorka zdradziła jak wygląda praca kobiet w branży filmowej:
Musimy pracować o wiele bardziej, aby powstać po porażce. Mężczyźni nie mają z tym takiego problemu. Jeśli film z mężczyzną w roli głównej zawiedzie, mówi się "cóż, może z filmem było coś nie tak". Jeśli mowa jednak o kobiecie, to często ją obwinia się za porażkę obrazu**. To musi się zmienić. Przedsiębiorcy wolą sponsorować męskie gwiazdy. **Zastanawiam się, jak wiele pięknych historii zostało nieopowiedzianych na ekranie, ponieważ ktoś zbyt się bał, żeby dać kobiecie szansę.