Pod koniec lat 90. Bill Clinton wdał się w romans z 22-letnią wówczas stażystką Białego Domu, Moniką Lewinsky. Bliska relacja prezydenta Stanów Zjednoczonych z młodą dziewczyną starającą się o pracę w polityce szybko wyszła na jaw. Lewinsky opowiedziała o romansie przyjaciółce, która... nagrała jej zwierzenia i zaniosła do prokuratury.
Na sali sądowej Clinton zeznał pod przysięgą, że pomiędzy nim a Lewinsky nie doszło do stosunków seksualnych. Niedługo później wyszło na jaw, że uprawiali seks oralny, co prokurator starał się wykorzystać przeciwko Clintonowi, oskarżając go o celowe kłamstwo pod przysięgą.
Hillary Clinton w najnowszym wywiadzie dla CBS Sunday Morning została zapytana co sądzi o romansie męża sprzed ponad 20 lat. Bez zająknięcia stanęła w jego obronie:
Romans z Moniką Lewinsky nie był nadużyciem władzy ze strony Clintona. Nie uważam, żeby Bill powinien wówczas zrezygnować z fotela prezydenta, dobrze, że dokończył kadencję. Lewinsky była dorosła - mówiła na antenie.
Ma rację?