Ashley Graham sławę zdobyła jako pierwsza dziewczyna o dorodnych kształtach, która trafiła do czołówki międzynarodowego modelingu. Choć jej kariera z początku opierała się na kampaniach bielizny dla "puszystych", dziś 30-latka pozuje dla Vogue'a i pełni rolę dyżurnej ambasadorki rosnących w siłę marek plus size. Mimo spektakularnego sukcesu, nadal zdaje się mieć kontakt z rzeczywistością, może pochwalić się udanym życiem osobistym i dba o zdrowie, regularnie ćwicząc pod okiem umięśnionego męża.
Systematyczne treningi przynoszą rezultaty, bo "najsłynniejsza modelka XXL"... schudła. Nową, bardziej wyrzeźbioną sylwetką pochwaliła się w zeszłym tygodniu na modowej imprezie w Nowym Jorku, wywołując popłoch wśród fanek, które zarzuciły jej, że już w ogóle nie jest "plus size". Jej poniedziałkowe wyjście może dodatkowo rozwścieczyć rozczarowane wielbicielki. Graham tym razem była największą gwiazdą imprezy w Madrycie, promującej kolekcję ubrań plus size w ofercie znanej hiszpańskiej sieciówki. Do zdjęć pozowała w zdobionych perełkami, czarnych spodniach i przewiązanej w talii, pomarańczowej koszuli. W ramach obowiązków "ambasadorki" cierpliwie wdzięczyła się na ściance, posyłając fotografom buziaczki oraz pozując przodem i tyłem.
Zobaczcie odchudzoną Graham w Madrycie. Nadal może uważać się za modelkę XXL?