Nie jest łatwo być znaną mamą, zwłaszcza taką, która niemal każdy krok swojego dziecka rejestruje w sieci. Kobiety, które decydują się na publiczne macierzyństwo muszą być świadome tego, że ich decyzje dotyczące wychowania dzieci mogą spotkać się z reakcją tzw. "instamatek", czyli kobiet, które uzurpują sobie prawo do pouczania innych w rozmaitych, czasem wyjątkowo absurdalnie pojmowanych, aspektach macierzyństwa.
Ostatnio z atakiem internautek musiała mierzyć się rodzima celebrytka, Anna Skura. Tej wytyka się wyjątkowo wiele - od "niewłaściwego" imienia po... zostawienie dziecka samego z ojcem:
Na celowniku instamatek od dawna jest też Kim Kardashian, którą w sieci obserwuje tak wiele osób, że trudno spodziewać się, by celebrytka odpowiadała na każdą krytykę. Tym razem jednak nie wytrzymała, gdy internautki zaczęły sugerować jej, że nie dba o uzębienie swojego dziecka.
Poszło o zdjęcie, na którym Saint ssie coś w rodzaju smoczka:
2-letni Saint nie powinien ssać smoczka! Zepsujesz mu zgryz! - ktoś napisał.
Instamatki, to nie smoczek, to lizak! - odpisała Kim.
Fanki celebrytki szybko stanęły w jej obronie:
A kogo to obchodzi, czy to lizak czy smoczek? Mój syn używał smoczka do 4. roku życia. Ma proste zęby. Dlaczego musisz się tłumaczyć? -piszą.
Połowa z was, instamamusiek, karmi swoje dzieci na co dzień śmieciowym jedzeniem - czytamy w innym komentarzu.
Rozumiecie ten atak?