Katy Perry ma za sobą niełatwy rok. Jedna z najsłynniejszych piosenkarek świata przez ostatnie miesiące promowała swój najnowszy album Witness, który nie dość, że nie spotkał się z przychylnymi opiniami krytyków, to jeszcze jest najsłabiej sprzedającym się krążkiem w jej karierze. Na szczęście w życiu prywatnym piosenkarki wszystko układa się tak, jak powinno: Katy postanowiła dać kolejną szansę Orlando Bloomowi, z którym schodziła się i rozchodziła przez ostatnie dwa lata. Teraz para znowu może cieszyć się tytułem jednej z największych "it-couples" w Hollywood, dlatego chętnie pokazuje się razem na ściankach, co zapewnia im później wzmianki w gazetach i na serwisach plotkarskich.
18 października Perry zaszczyciła swoją obecnością charytatywną galę AmFar odbywającą się w Beverly Hills. Na tę okazję celebrytka zdecydowała się na efektowną, błękitną suknię ze strusimi piórami marki Alexis Mabille, w której odebrała "nagrodę za odwagę" wręczaną gwiazdom mającym największy wkład w zbieranie funduszy na rzecz walki z wirusem HIV i Aids. Odbierając wyróżnienie Katy wygłosiła "wzruszającą" przemową, za którą została nagrodzona owacją na stojąco.
Dziś rozumiem, że najważniejsze jest to, aby żyć pełnią życia - zaczęła Perry. Pochodzę z religijnej rodziny, która nie była szczególnie otwarta na ludzi innych i ciekawych świata, dlatego nie mogłam oglądać bajek, bo podobno przekazywały one szatańskie treści. Zakazano mi nawet oglądać Smerfy, ponieważ rodzicie twierdzili, że są magicznymi, niebieskimi demonami. Potem, gdy dorosłam, sama stałam się taką Smerfetką - kobietą zbuntowaną, odważną i ciekawą życia.