Prawie 20 lat temu wraz z żoną rozpoczął własnoręczną modernizację strychu na Saskiej Kąpie. Obiecano im, że po zakończeniu remontu będą mogli wykupić strych po atrakcyjnej cenie.
Oboje z Joasią włożyliśmy w to całe serce, niemało wysiłku i mnóstwo pieniędzy - żali się aktor w rozmowie z Na żywo. W latach 80-tych jeździłem na saksy. W Norwegii pracowaem na farmie. W Nowym Jorku harowałem po 16 godzin dziennie. Nocami stałem za ladą w fast foodzie, rano robiłem ciastka w cukierni, a potem jeszcze rozwoziłem pizzę.
Kochamy to wyżalanie się w tabloidach: "Spójrzcie, ja też pracowałem!" Kawalec wspomina, że gdy dzięki jego poświęceniom strych przeobraził się w dwupoziomowy apartament, upomniała się o niego wspólnota mieszkaniowa, wykorzystując zmianę przepisów i niejasną sytuację prawną.
Buntują przeciw nam mieszkańców, żeby nas zmusić do opuszczenia lokalu. Gdybyśmy to zrobili, cały dorobek życia przeszedłby w obce ręce - żali się aktor. Nawet pomyślny wyrok sądu nie zmienił sytuacji. Całą tę sprawę żona Kawalca przepłaciła ciężką depresją. Teraz nie jest podobno w stanie pracować i wszystko jest na głowie Jacka.
Współczujemy, ale nam też nikt nie dawał mieszkań za zrobienie remontu.