Dawid Podsiadło jest jednym z nielicznych polskich muzyków, który może spokojnie zarabiać na swojej muzyce. W przeciwieństwie do swoich kolegów z branży nie musi reklamować pasztetu jak Kasia Skrzynecka czy kotłów jak robiła to Paulla. Wokalista wydał właśnie nowy album - Małomiasteczkowy. W ramach promocji artysta udzielił wywiadu magazynowi Pani, w którym wyraził swój stosunek do polskiego show biznesu. Dawid nie szczędzi mocnych słów, opisując życie towarzyskie stolicy.
Świat, który mam na myśli w piosence, oznacza ściankowe życie, nieustanny melanż, twarde narkotyki i sztuczne uśmiechy, a to nie dla mnie. Na bankietach nie czuję się komfortowo. Poznałem tę rzeczywistość, ale z perspektywy obserwatora i niech tak zostanie – wyznaje artysta.
W rozmowie z Pani Dawid zaznacza, że nie do końca pasuje do otaczającej go warszawskiej rzeczywistości. To właśnie ta refleksja zainspirowała go do stworzenia swojego trzeciego albumu.
Pakowałem w domu torbę na siłownię i dotarło do mnie, że modne ciuchy nie ukryją tego, skąd pochodzę. Uświadomiłem sobie, że nie pasuję do ekipy, którą tam spotkam, do tych ładnych, zadbanych ludzi. Następnego dnia obudziłem się i napisałem tekst - dodaje Podsiadło.
Myślicie, że na polskich salonach jest aż tak źle?