Prezydent Andrzej Duda, mimo wielu okrągłych słów o pojednaniu i narodowej zgodzie, nie ma problemu z deklarowaniem bezwzględnego poparcia dla rządu i mocnym krytykowaniem opozycji, mediów prywatnych czy sędziów. Do tego jego memogemiczność sprawia, że powoli dogania w liczbie grafik mu poświęconych dotychczasowego prezydenckiego lidera - Aleksandra Kwaśniewskiego.
We wtorek głowa państwa przebywała w Berlinie, gdzie uczestniczyła w Forum Polsko-Niemieckim. Jedną z części wyjazdu było spotkanie z dziennikarzami. Został tam zapytany o kwestię orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym i tego, dlaczego Radiowa Trójka nie relacjonowała w sobotę decyzji TSUE. Gdyby doszło do gwałtu na grupie kobiet, polskie media z pewnością by o tym pisały - powiedział Duda, cytowany na przez dziennikarza Rzeczpospolitej Michała Szułdrzyńskiego.
Tym samym odniósł się do wydarzeń z Kolonii, gdzie w sylwestrową noc 2015 roku grupa mężczyzn molestowała kobiety. Do lokalnej policji wpłynęło wtedy aż 130 zgłoszeń o popełnieniu przestępstwa, a niemieckie media zajęły się tematem dopiero po kilku dniach.
W trakcie spotkania prezydent odniósł się też do licznych oskarżeń o łamanie zasad demokracji. I chyba takiej odpowiedzi nie spodziewał się nikt.. Ludzie w Polsce zastanawiają się, dlaczego nie mogą w sklepie kupić normalnej żarówki tylko energooszczędną. Dlaczego? Bo Unia zabroniła - stwierdził prezydent.
Wyjaśniamy, że kraje Unii Europejskiej zdecydowały się na rezygnację z tradycyjnej żarówki na energooszczędne, by zmniejszyć zużycie prądu, co łączy się z mniejszą ilością wydzielanego niepotrzebnie ciepła i emisji dwutlenku węgla. Decyzja ta była więc spowodowana dbałością o ochronę środowiska i walką z ocieplaniem się klimatu. Dyrektywę w tej sprawie zatwierdził europarlament, który jest wybierany w demokratycznych wyborach. Nie jest to też decyzja, w której Unia jest odosobniona: podobne obostrzenia wprowadziły Australia, Argentyna, USA czy Rosja.
Dobrze lepiej sprawdzać kontrargumenty. Zwłaszcza, jeśli świetnie się zdaje sprawę z tego, czego będzie dotyczyła krytyka. W końcu to właśnie prezydent Duda podpisał kontrowersyjne ustawy dotyczące zmian w sądownictwie.