Asia Argento miała szansę zostać bohaterką feministek dzięki swojemu zaangażowaniu w ruch #metoo i odważnym oskarżeniom wobec Harveya Weinsteina. Niestety jej wizerunek mocno ucierpiał, gdy światło dzienne ujrzały słowa Jimmy'ego Bennetta, "zaprzyjaźnionego" z Argento aktora, który twierdził, że ta jest po prostu hipokrytką.
Później sprawy potoczyły się bardzo podejrzanie. Asia najpierw twierdziła, że Bennett kłamie, później przyznała się do seksu z nastolatkiem, a na końcu... oskarżyła go o molestowanie, twierdząc, że "wskoczył na nią napalony dzieciak".
Szkoda, że osoba o tak dużej mocy sprawczej w tak poważnym temacie nie potrafiła poradzić sobie z tą dziwną historią, kilkukrotnie zmieniając wersję wydarzeń. Niewątpliwie zaszkodziło to ruchowi, którego celem jest przecież walka z przemocą seksualną. Fani Argento również mają poczucie zawodu, bo choć artystka przechodziła ostatnio ciężki czas w związku ze śmiercią jej partnera, trudno nie odnieść wrażenia, że do historii z Bennettem podeszła lekceważąco.
Ostatnio Asia pojawiła się na festiwalu filmowym w Rzymie. Na premierę filmu przyszła w połyskującej, krótkiej sukience. Pozując fotoreporterom, tryskała radością. Pozbierała się już po żałobie i oskarżeniach?