Okazuje się, że czeka nas kolejna odsłona Piratów z Karaibów. Twórcy zapowiadają, że chcą odświeżyć format, ale nie w formie sequela, a reebota, czyli produkcji odnoszącej się do tematyki poprzednich filmów. Nowy projekt ma nie być jednak ich kontynuacją. Jak donoszą brytyjskie media, producenci zrezygnowali z zatrudnienia Johnny'ego Deppa.
Powodem ma być wizerunek aktora i atmosfera wokół niego związana z rozwodem z Amber Heard oraz nadużywaniem alkoholu.
Mimo to główny scenarzysta nowopowstającego filmu w ciepłych słowach wypowiada się o Deppie. Uważa, że Jack Sparrow, w którego wcielał się w poprzednich pięciu częściach, stał się niemal ikoniczną postacią, dzięki której Johnny na stałe zapisał się w historii kina.
Uczynił tę postać swoją własną i jest teraz z niej najbardziej znany. Dzieciaki uwielbiają go jako kapitana Jacka Sparrowa, więc myślę, że to było dla niego wspaniałe. Myślę, że Jack Sparrow będzie jego spuścizną. Jest to jedyna postać, którą grał pięć razy, to postać, w którą się ubiera, aby odwiedzać dzieci w szpitalach, to jest to, z czego będzie pamiętany - ocenił scenarzysta.
Ostatnie lata to z pewnością nie najlepszy czas dla Johnny'ego. Przez zły styl życia, branie narkotyków i nadużywanie alkoholu aktor drastycznie zmienił się fizycznie. Bezmyślne wydawanie pieniędzy (m.in. na armatę za 3 miliony dolarów) poskutkowało sporymi problemami finansowymi. Gwoździem do trumny był rozwód z Amber Heard, która na łamach prasy oskarżyła go o stosowanie wobec niej przemocy.
Obejrzycie kolejną odsłonę Piratów bez Johnny'ego Deppa?