Wojciech M. kilka lat temu porzucił karierę aktora serialowego. Wszyscy się dziwili, dlaczego, bo dobrze mu szło. Nie grywał wprawdzie pierwszoplanowych ról, jednak zdążył zapisać się w pamięci widzów Na Wspólnej jako Robert, serialowy mąż Joanny Liszowskiej. W M jak Miłość mocno zamieszał jako Michał, wdając się w romans z dużo starszą od niego Simoną, czyli Agnieszką Fitkau-Perepeczko. W serialu Pierwsza miłość zagrał zaś "Manuela" Mariana Otrębę z Radomia, kubańskiego nauczyciela salsy, który okazał się seryjnym gwałcicielem. Próbował nawet zgwałcić Marysię (Aneta Zając).
Dlaczego tak nagle zrezygnował? Prokuratura Rejonowa w Kutnie podejrzewa, że znalazł sobie bardziej dochodowe zajęcie. Od roku toczy się przeciwko niemu śledztwo w sprawie handlu narkotykami i sprowadzania do Polski dużych ilości substancji psychotropowych.
Rzecznik prasowy Prokuratury w Kutnie, ze względu na dobro śledztwa odmówił ujawnienia bliższych informacji, jednak potwierdził, że Wojciech M. jest jednym z sześciu mężczyzn, którym postawiono zarzuty w tej sprawie.
Aktor zapewnia, że jest niewinny, a śledztwo opiera się na niesprawdzonym donosie.
Prawdą jest, iż prowadzone jest śledztwo przez prokuraturę w Kutnie. Stanowczo oświadczam, że nie jestem winny stawianych zarzutów - twierdzi w rozmowie z Super Expressem. Jestem pewny, że proces to wykaże, a sąd to potwierdzi w swoim orzeczeniu. Jestem o to spokojny. Pragnę podkreślić, że sprawa opiera się na rozliczeniu kwoty 450 zł i pomówieniu mnie przez jedną osobę, tj. głównego oskarżonego, od którego dochodził będę zadośćuczynienia w sądzie.
Na razie sam większość czasu spędza w celi w areszcie. Za handel narkotykami grozi w Polsce do 15 lat więzienia.