Małgorzata Kożuchowska rolą Hanki Mostowiak i nieskażonym żadnym skandalem wizerunkiem zapewniła sobie status gwiazdy wielbionej przez Polki. Romantyczna historia zakochania się w przyszłym mężu podczas podróży do Rzumu oraz późniejsze starania pary o dziecko przysporzyły jej jeszcze więcej sympatii zwłaszcza wśród matek i kobiet ceniących wartości rodzinne i naturalne metody poczęcia.
Od jakiegoś czasu jednak aktorka próbuje odejść nieco od ugrzecznionego wizerunku i udowodnić, iż fakt, że jest stateczną matką i katoliczką, nie znaczy, że unika w życiu uciech doczesnych. Kilka tygodni temu o imprezowych skłonnościach "Boskiej Kożuchowskiej" opowiedział Marcin Tyszka, który przyznał, że wypił z Małgosią niejedną butelkę mocniejszego trunku.
Prywatnie, kiedy czuje się bezpiecznie, jest mega wyluzowaną kobietą z ostrym poczuciem humoru, potrafi też wypić niejedną butelkę prosecco i przede wszystkim cieszy się życiem. Spędzamy fantastyczny czas, łażąc po parku, chodząc na wino, kładąc się o piątej rano, później każde z nas wraca do swojego życia, Małgosia jeszcze do rodziny, ale ten sentyment pozostaje - wyznał fotograf.
Głos w sprawie swojego rzekomego imprezowania zabrała wreszcie sama Kożuchowska. Małgosia w rozmowie z Faktem potwierdziła, że bywa na melanżu i zdarza się, że bywa przez niego poniesiona.
Co w tym dziwnego, że raz na jakiś czas pójdę sobie na melanż? - zaczęła. Wyjścia na imprezy faktycznie nie zdarzają mi się często, aczkolwiek jeśli już są, to za każdym razem jest bardzo przyjemnie. Nie zamierzam z nich rezygnować! Ja potrafię imprezować, tylko nie wszystko pokazuję publicznie. A to na ile lampek prosecco sobie pozwolę, zależy od towarzystwa na imprezie!
Zaskoczeni?