Julii Wieniawie-Narkiewicz** nie można wprawdzie zarzucić, że nadmiernie dba o rozwój swojego warsztatu aktorskiego, ale za to **coraz lepiej pozuje na ściankach.
Prezentuje się na nich tak dobrze, że zachwyceni producenci farb do włosów, lakierów do paznokci, kostiumów kąpielowych, smartfonów i butów zaproponowali jej kontrakty reklamowe. Dzięki 800 tysiącom złotych zarobionym w pół roku Julia może już nie zawracać sobie głowy stresującymi castingami i poprzestać na dotychczasowym dorobku artystycznym liczącym cztery role. Pieniądze, zarobione w kampaniach reklamowych, zainwestowała we własne mieszkanie, do którego nie pozwoliła Antkowi się wprowadzić.
Nie było mi źle w domu rodzinnym, jednak zawsze marzyłam o własnym mieszkaniu, żeby mieć poczucie samodzielności - wyznaje w rozmowie z Super Expressem. To także świetna inwestycja. Pieniądze, które zarabiam, wydaję rozsądnie i poważnie myślę o przyszłości. Mam duży szacunek do pieniędzy. Moje wydatki są bardzo przemyślane. Długo zastanawiam się, czy to, co wypatrzę w sklepie, rzeczywiscie jest mi potrzebne. Nie jestem osobą rozrzutną. Od dziecka uczono mnie, że warto oszczędzać.
Ponieważ interes reklamowy świetnie się kręci, Wieniawa postanowiła na razie nie zawracać sobie głowy studiami. Skupia się na maksymalnym wykorzystaniu swoich pięciu minut sławy.
Ostatnio jednak doszła do wniosku, że chodzenie na bankiety i udział w sesjach reklamowych wymaga za dużo wysiłku.
W tym roku nigdzie nie byłam na wakacjach - żali się w Fakcie. Marzę o odpoczynku. Jestem blada jak ściana. Liczę jednak, że może jeszcze uda mi się gdzieś wyskoczyć.
Tylko z kim? Jej dotychczasowy chłopak, Antek Królikowski nie wydaje się ostatnio idealnym towarzyszem podróży...