Premiera najnowszego albumu Britney Spears zbliża się wielkimi krokami. 30 listopada, kiedy album trafi do sklepów, MTV wyemituje film dokumentalny o piosenkarce. The Sun dotarł do pełnej wersji dokumentu i twierdzi, że w trakcie filmu Britney płacze i opowiada, jak trudne jest dla niej codzienne życie:
_**W moim życiu nie ma ekscytacji, nie ma żadnej pasji**_ - zwierza się. Miewam naprawdę dobre dni, ale często zdarzają się też te złe. Jeśli idziesz do więzenia, masz świadomość, że kiedyś z niego wyjdziesz. Moja sytuacja życiowa zdaje się nie mieć końca. Czuję się jak więzień skazany na dożywocie.
Twierdzi też, że nadal nie ma wsparcia u najbliższych: Myślę, że moje życie jest zbyt sztywne i kontrolowane. Gdybym nie miała tylu ograniczeń, czułabym się wolna. Kiedy mówię to moim bliskim, czuję się osamotniona, bo wiem, że mnie nie słuchają.
Piosenkarka opowiada także o cenie jaką zapłaciła za swoje błędy: Kiedy zrobisz coś złego w swojej pracy, musisz płacić za swoje błędy i to czasem przez bardzo długi czas. Nigdy nie chciałam stać się jedną z tych zniewolonych osób, jaką się stałam. Zawsze chciałam być niezależna i wolna.
Czy to znaczy, że wciąż nie wyleczyła się z wyniszczającej ją depresji? Smutne , bo akurat ona mogła zrobić ze swoim życiem wszystko, co chciała. Nie miała żadnych ograniczeń. Wybrała alkohol, narkotyki i Kevina Federline.