Dwa miesiące temu Olga Bołądź i Sebastian Fabijański postanowili zakończyć swój roczny związek. Znajomi Seby przewidywali to ponoć od początku. Przestrzegali nawet Olgę przed mroczną osobowością aktora, który podobno ma więcej wspólnego ze swoim filmowym bohaterem Cukrem niż wszystkim się wydaje.
Olga uznała jednak, że jego uzależnienie od siłowni i zwyczaj przynoszenia na bankiety własnego dietetycznego jedzenia w pudełku ma nawet swój urok. Po kilku miesiącach znajomości postanowili kupić wspólne mieszkanie na Wilanowie, wzięli na nie kredyt i wtedy coś się popsuło. Trudno byłoby znaleźć gorszy moment niż ten, gdy kredyt już jest zaciągnięty, ponad połowa ceny mieszkania wpłynęła na konto dewelopera, a tu nagle miłość się kończy.
Z emocjonalno-finansowym stresem Olga postanowiła poradzić sobie za pomocą imprez. Jak donoszą znajomi aktorki, nabrała zwyczaju kojenia smutków w nocnych klubach.
Ciągłe wypady z przyjaciółmi na miasto, imprezy towarzyskie i liczne spotkania, tak ostatnio wygląda życie Olgi - ujawnia informator Faktu. Sebastian zaniepokoił się, bo takie zachowanie jest zupełnie nie w jej stylu.
Oczywiście, Bołądź nie zwierza mu się ze swoich towarzyskich planów. Jednak Sebastiana zaniepokoiły zdjęcia, które publikowała w Internecie i wywiad przeprowadzony wśród wspólnych znajomych.
Powiedział jej, że takie i imprezowanie jest ucieczką od codziennych problemów, a to do niczego dobrego nie prowadzi - ujawnia znajomy aktora.
Olga nie przyjęła tej interwencji ze zrozumieniem. Wręcz przeciwnie, dała Sebie do zrozumienia, że wspólny kredyt, który związał ich na parę kolejnych lat, nie upoważnia go do wtrącania się w jej życie.
Odpowiedziała mu krótki, że to nie jego sprawa i nie powinien interesować się jej życiem - przyznaje źródło tabloidu.