Wiosną zeszłego roku Marianna Dufek postanowiła ostatecznie zakończyć swoje małżeństwo z Kamilem Durczokiem. Wygląda na to, że jednak ją tknęło, że w szokujących relacjach pracowników Durczoka., którzy oskarżali go o "czołganie i upokarzanie" oraz publicznie deklarowane zamiary"wślizgnięcia się między uda" redakcyjnych koleżanek mogło być nieco prawdy.
Potwierdziła to zresztą wewnętrzna komisja TVN-u, jednak wtedy żona nie przejmowała się dramatem prześladowanych i molestowanych pracownic. Za bardzo cieszyła się, że Kamil w końcu spokorniał i wrócił do domu.
Niestety, rodzinna sielanka trwała zaledwie kilka miesięcy. Kiedy Marianna zorientowała się, że mąż, pod pretekstem wizyt w warszawskim sądzie, randkuje z innymi kobietami, wniosła o rozwód.
Durczok nie rozpaczał po niej długo. Zaledwie cztery miesiące po rozwodzie zaczął afiszować się z młodszą o 22 lata kochanką, wówczas jeszcze zamężną. Podobno znają się z czasów jej dzieciństwa, kiedy Durczok był przyjacielem rodziców Julii Oleś, a ona sama nazywała go wujkiem.
Planowali wspólne dziecko, jednak zamiast tego skończyło się czerwcowym rozstaniem, po którym bezdomny dziennikarz wprowadził się do mamy.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że postanowili z Julią dać sobie drugą szansę. Kilka dni temu wybrali się razem na koncert Dawida Podsiadło, a w minioną środę w czułym nastroju wylecieli do Tel Awiwu.
Julia pieszczotliwie nazywała Kamila ziemniaczkiem, a on ją swoją kicią - wspomina w Fakcie przypadkowy świadek ich odprawy na lotnisku. Julia głaskała go po policzku i *rozanielona patrzyła mu w oczy. *
Słodko?