Tak twierdzi przyjaciel Joli, Piotr Osuch. Jest osobiście zainteresowany, żeby ludzie w to uwierzyli, gdyż jest także doradcą ds. wizerunku Rutowicz. Nie musi wysilać się, aby było o niej głośno - przekonuje w rozmowie z Rewią. To fenomen. Stała się sławna, choć nikomu nie pchała się do łóżka, nie miała bogatego wujka - sponsora, nie zamęczała telefonami producentów.
Czyli rozumiemy, że należy już podziwiać ludzi za to, że nie robią laski za pojawienie się w telewizji. W aż tak ciężkich czasach żyjemy?
Przynajmniej nie udaje kogoś, kim nie jest - mówi inny jej znajomy. To prawda, że Jolka oszczędnie gospodaruje swoją wiedzą, ubiera się w sex shopach. Dzień mija jej na robieniu tipsów, makijażu, fryzury. Niczego nie czyta, nawet serali nie ogląda. Niewiele potrafi. Nie śpiewa, nie tańczy, na niczym nie gra. Jedyne, co ją interesuje to muzyka house i techno. I chyba w tym kierunku powinna podążyć. Mam przeczucie, że jako didżejka może się sprawdzić. Byleby chciała, bo na razie jej głównym zajęciem jest bycie sobą.
Jola DJ-ką? Wyobrażacie to sobie? To byłby chyba lepszy widok niż DJ Jajnik: