W przypadku Ariany Grande można mówić o prawdziwym pechu. Amerykanka zaliczana jest do najsłynniejszych piosenkarek świata, a jej najnowszy album Sweetener od 17 do 24 sierpnia zgromadził 170 milionów globalnych odtworzeń w serwisie streamingowym Spotify, tym samym stając się najczęściej odtwarzaną płytą żeńskiej artystki w pierwszych dniachw historii platformy.
Mimo wielu sukcesów w sferze zawodowej, życie wciąż rzuca gwieździe kłody pod nogi: nie dość, że w zeszłym roku na jej koncercie doszło to ataku terrorystycznego, w którym zginęły 22 osoby, to jeszcze dwa miesiące temu zmarł były chłopak Grande, Mac Miller, co w następstwie doprowadziło do rozstania z jej narzeczonym, Petem Davidsonem.
Jak donoszą amerykańskie media, Ariana ma na tyle złe skojarzenia z bijącą rekordy popularności płytą, że postanowiła zamknąć się w studiu nagraniowym i nagrać zupełnie nowe piosenki. W niedzielę paparazzi przyłapali wokalistkę w drodze do wytwórni płytowej znajdującej się w zachodnim Hollywood. Grande miała na sobie obszerną bluzę z kapturem, do której dobrała leginsy, buty na platformie i torebkę Chanel wartą 21 tysięcy złotych. Wisienką na torcie był mocny makijaż, blond peruka i opaska na włosy z kocimi uszami. Zdjęcia Grande już zdążyły obiec świat i zaniepokoić fanów gwiazdy: Ariana wygląda na nich na wyjątkowo załamaną, a jej mina wyraża głęboki smutek.