Jennifer Garner właśnie poznaje ciemne strony sławy. Aktorka od kilku lat walczy z prześladowcą, który nęka jej rodzinę. Teraz, kiedy po raz drugi jest w ciąży, jeszcze bardziej obawia się o swoje życie. Jest gotowa zrobić wszystko, aby ten koszmar w końcu się skończył i prześladowca trafił do więzienia.
Steven Burke po raz pierwszy pojawił się w życiu gwiazdy 6 lat temu. Wydawał się zwykłym fanem. Pojawiał się na spotkaniach, prosił o autografy. Po jakimś czasie aktorka zauważyła jednak, że przestała być dla niego idolką, a stała się obsesją.
Regularnie pojawiał się przed moim domem – przyznała Jennifer w wywiadzie dla magazynu People. Potrafił przesiedzieć całą noc w samochodzie, obserwując okna mojej sypialni. Wiele razy wzywałam policję, ta jednak twierdziła, że nic nie może zrobić, dopóki mężczyzna nie wejdzie na teren mojej posesji.
Po kilku miesiącach zaczął mi przysyłać paczki i listy. Znajdowałam w nich krzyże i różańce. W listach twierdził, że ma misję – dodała aktorka. Pewnego wieczoru pojawił się pod moimi drzwiami. Chciałam mu udowodnić, że się go nie boję i otworzyłam. Powiedział mi wtedy, że w swoich wizjach widział, jak umieram.
Po wyjściu za mąż za Bena Afflecka częstotliwość przesyłania "prezentów" się nasiliła. Na swoim prywatnym blogu Burke znów zaczął pisać o śmierci aktorki. Umieścił nawet informacje o jej zgonie wraz z przerobionym zdjęciem, które ukazywało twarz martwej Garner.
Teraz, kiedy jestem w ciąży, nie mogę sobie pozwolić na żadne niebezpieczeństwo. Mój lekarz powiedział mi, że zbyt duży stres może zagrozić płodowi – wyznała przerażona gwiazda. Dlatego zamierzam zrobić wszystko, aby ten chory człowiek skończył w więzieniu.