Wielkie modowe koncerny od dawna już flirtują ze światem sztuki. Ta intrygująca relacja objawia się przeważnie poprzez współpracę z popularnymi artystami, która często zapewnia marce znakomity PR, prezentując ją jako szczodrego mecenasa, który aktywnie przyczynia się do rozwoju światowej kultury. I choć znane są co prawda domy mody, dla których ta symbioza z artystami jest jak najbardziej naturalna, jak ma to np. miejsce w przypadku Prady, to coraz częściej trudno pozbyć się wrażenia, że większość odzieżowych konglomeratów próbuje wykorzystać sztukę jako kanał do wciskania klientom kolejnych produktów o kosmicznych cenach.
Marką, która desperacko potrzebuje chociaż odrobiny pozytywnego PR-u jest stał się przez ostatnie kilka sezonów Dior, który jest regularnie mieszany z błotem od czasu, gdy kreatywne stery w firmie przejęła Maria Grazia Chiuri, pracująca wcześniej dla Valentino u boku Pierpaolo Piccioliego. Idealną okazją na zrobienie szumu wokół marki okazała się Guggenheim International Gala, zorganizowana po raz szósty we współpracy z Diorem. Największą gwiazdą, która pojawiła się na imprezie, była bez dwóch zdań świeżo poślubiona Gwyneth Paltrow, która zaprezentowała się w kreacji od gospodarza wieczoru. Beżowa peleryna ombre nie wyglądała niestety na dość wygodną, jednak zdecydowanie mogła przydać się gwieździe w środowy wieczór, kiedy to Nowy Jork został nawiedzony przez przedwczesną burzę śnieżną.