Mało które słowo w ciągu ostatnich kilku lat było podobnie maltretowane i przeinaczane w języku polskim jak "gender". Z założenia prosta myśl sugerująca, że kulturowa płeć człowieka jest przyswajana w procesie socjalizacji i nie jest faktycznie naturalna, a skrajnie arbitralna, okazała się być perfekcyjnym nośnikiem i hasłem-kluczem do wszystkiego, czego boi się prawa strona sceny politycznej.
Nawet najbardziej odporni na naukowe fakty konserwatyści nie są w stanie powstrzymać siły reklamy, jaką bez wątpienia jest Celine Dion. Kanadyjka o niezwykłym głosie, znana przede wszystkim z oscarowego wykonania piosenki do filmowego Titanica, od ponad roku funkcjonuje w publicznej świadomości jako dojrzała ikona mody. W trakcie swojego zeszłorocznego pobytu w Paryżu, Celine dzień w dzień występowała przed hotelem w awangardowych kreacjach topowych projektantów, regularnie zasilając przy tym agencje prasowe na całym świecie. Zbliżenie ze światem wielkiej mody najwyraźniej zainspirowało wokalistkę do spróbowania swoich sił w poprowadzeniu własnej linii ubrań, co zaowocowało nietypową kolaboracją artystki z marką dziecięcą Nununu. Efektem współpracy stała się neutralna płciowo kolekcja Celinununu (swoją drogą - genialna nazwa), której kolorystyka opiera się przede wszystkim na bieli i czerni.
Same ubranka, choć dość proste, mogą pochwalić się nietuzinkowym spotem reklamowym. Klip przedstawia wokalistkę włamującą się na oddział położniczy w celu wyzwolenia maluchów z okowów opresyjnej kultury. Za sprawą "magicznego pyłku" gwieździe udaje się przetransformować różowe i niebieskie śpioszki w propozycje z jej najnowszej kolekcji. Jej niecny uczynek zostaje jednak wykryty przez policję, która rusza w epicki pościg za zbiegającą ze sceny "zbrodni" Celine.
**
**