Anna Mucha, chociaż aktorskiego warsztatu uczyła się tylko przez rok w nowojorskiej szkole Lee Strasberga, uważa się za profesjonalną aktorkę. Tym bardziej boli ją, że reżyserzy nie dostrzegają jej aktorskiego kunsztu i uparcie obsadzają ją w rolach poniżej jej talentu. Mucha uważa, że problem tkwi w tym, że jest zbyt seksowna. Zauważyliście?
Z przyjemnością zagrałabym coś innego, wbrew przypiętej mi łatce seksownej lwicy - zwierza się Faktowi. Chętnie wcieliłabym się w postać mniszki. Czekam, aż ktoś będzie chciał mnie obsadzić w roli skromnej kobiety, która będzie zakryta ubraniem od stóp do głów.
Niestety, jak przewiduje Mucha, jeszcze długo będzie epatować seksapilem, a już co najmniej przez najbliższe dwie dekady.
Poczekajmy 15, 20 lat i zobaczmy, czy wtedy ta łatka seksbomby nadal będzie mi towarzyszyć - rozważa Ania. Chociaż jak patrzę na Ewę Kasprzyk, która gra ze mną w "Koglu-moglu", to myślę sobie, że to może długo trwać…