Za sprawą naturalnego luzu i wrodzonej bezpretensjonalności, Jennifer Aniston udało się podbić serca Amerykanów i stać się uosobieniem "dziewczyny z sąsiedztwa", na której punkcie oszalało całe Hollywood. Aktorka uchodzi za jedną z najnormalniejszych gwiazd w show biznesie, dzięki czemu wciąż cieszy się sympatią zarówno wśród fanów, jak i producentów filmowych. Niedługo w serwisie Netflix ukaże się obraz, w którym Jennifer odegrała rolę wymagającej byłej królowej piękności, która nie potrafi pogodzić się z aparycją swojej córki.
Przy okazji zbliżającej się premiery filmu Aniston udzieliła wywiadu The Sunday Telegraph, w którym opowiedziała o trudnej relacji łączącej ją z matką, modelką Nancy Dow. Okazuje się, że w wyniku wielu kłótni, Jen postanowiła na długie lata zerwać kontakt z matką: dla zmarłej w 2016 roku Dow liczył się tylko perfekcyjny wygląd, przez co nie była w stanie w pełni zaakceptować córki, której uroda - przynajmniej w mniemaniu Nancy - nieco odbiegała od standardów piękna.
Jednym z powodów, dla których naprawdę spodobał mi się wątek matki i córki, było to, że był bardzo podobny do tego, jaki związek łączył mnie i moją matkę - wyznała Jennifer. Była modelką i najważniejsza dla niej była prezencja, jak wyglądała i jak ja wyglądałam. Nie byłam dzieckiem, jakiego chciała i to było coś, co naprawdę na mnie wpłynęło. Ta mała dziewczynka po prostu chciała być dostrzeżona i kochana przez mamę, która była zbyt zajęta mało istotnymi rzeczami. Ten film jest tak wyjątkowy, ponieważ mówi o pozbywaniu się tych wyobrażeń o pięknie, próbach stania się indywidualnością i pozbyciu się poczucia, że musimy sprostać nierealistycznemu ideałowi, którym karmi nas społeczeństwo.
Konflikt z matką sprawił, że po latach nieodzywania się do siebie, była modelka nie pojawiła się na ślubie gwiazdy z Bradem Pittem w 2000 roku. Jennifer przyznała w jednym z wywiadów, że po rozległym zawale, który Dow przeszła w 2011, aktorka próbowała kontaktować się z mamą, niestety, jak sama przyznała, ich relacje "pozostały dalekie od poprawnych" aż do śmierci Nancy.