Natalia Lesz nauczona na błędach Justyny Steczkowskiej, która rok temu przed finałem Tańca z gwiazdami wypaliła, że "już wygrała ten program", postanowiła ogłosić, że... przegra. Słusznie, może przekornie ludzie zagłosują właśnie na nią.
Po raz pierwszy zdarzyło się tak, że dostałam najwyższe noty od sędziów - opowiada podekscytowana Faktowi. To właśnie dzięki ich ocenom przeszłam do półfinału. Jak wiadomo miałam najmniej głosów od widzów. Byłam przekonana, że odpadnę. Czuję się niezwykle wyróżniona.
Zapewnia, że w najbliższą niedzielę da z siebie wszystko i że to właśnie taniec, a nie kariera muzyczna jest dla niej w tej chwili najważniejszy:
Musiałam odwołać koncerty, bo nie starczało mi czasu na próby do "Tańca z gwiazdami". Nie byłabym w stanie dobrze przygotować się i do tańca i do koncertu. Przez treningi przekładałam terminy swoich występów, aż w końcu doszłam do wniosku, że najlepiej będzie przesunąć całą trasę koncertową na koniec stycznia.
Skromnie dodaje, że na zwyciężczynię typuje swoją rywalkę, Agatę Kuleszę: Wszyscy widzą, jak wspaniale reaguje na nią widownia. Ludzie ją po prostu kochają. A poza tym to bardzo fajna babka, dlatego jestem przekonana, że to właśnie ona zdobędzie Kryształową Kulę.