Lena Dunham jest córką popularnego w Stanach malarza specjalizującego się w sutkach i waginach, w związku z czym dzieciństwo spędziła wśród nowojorskich elit. Nic dziwnego, że gdy jej serial Dziewczyny okazał się spektakularnym sukcesem, artystka błyskawicznie dostosowała się do zasad rządzących show biznesem. W kolejnych latach przechwalała się swoim naturalnym ciałem na Instagramie, opowiadała ze szczegółami o nieregularnym okresie i pokazywała fotografom sutki na ulicy. Zaniepokojona słabnącym zainteresowaniem, w październiku pokusiła się o kolejne wyznanie i wyjawiła, że cierpi na fibromialgię, trudną do zdiagnozowania i tajemniczą chorobę tkanek miękkich, z którą rzekomo zmaga się też Lady Gaga.
Dunham w minionych tygodniach podkreślała w wywiadach, że żyje w nieustannym bólu, co w środę nie powstrzymało jej przed pojawieniem się na zorganizowanej przez magazyn The Hollywood Reporter imprezie dla wpływowych kobiet o nazwie Power 100 Women In Entertainment. Z okazji wyjścia na ściankę w Los Angeles pochwaliła się odmienionym, dojrzałym wizerunkiem. 32-latka tym razem założyła zabudowaną, jedwabną podomkę modnej wśród amerykańskich celebrytek marki Co za 6 tysięcy złotych, do której dobrała czerwone szpilki od Jimmy'ego Choo i biżuterię od Tiffany'ego. Uwagę zwracała fryzura z doczepionymi pasmami i zafrasowana twarz, odzwierciedlająca zapewne ból tkanek miękkich.
Zobaczcie Dunham na imprezie w Los Angeles. Pasuje jej taki styl?