Trzy lata temu Bogusław Linda wypowiedział słowa, które zostaną mu zapamiętanie bardziej niż niejedna kwestia filmowa. Gdy grał Władysława Strzemińskiego w filmie Powidoki Andrzeja Wajdy, dużo czasu spędzał na planie w Łodzi. Linda stwierdził wówczas, że ledwo może wytrzymać w mieście, które umarło i stało się siedliskiem meneli:
Łódź Filmowa umarła, nie ma co się oszukiwać - powiedział w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Kiedyś była tu wytwórnia, a wytwórnia to ludzie, których zatrudniała, czyli montażyści, dźwiękowcy, oświetleniowcy, statyści i wiele innych osób. Teraz to już jest nie do odtworzenia. Łódź popełniła straszny błąd, zamykając tę wytwórnię, bo straciła kulturę. Dzisiaj to miasto jest umarłe, to miasto meneli.
Jak można się było spodziewać, słowa o "mieście meneli" uraziły łodzian, którzy zaczęli mścić się na... kręcącemu film Andrzejowi Wajdzie. Zdarzały się incydenty zagłuszania prac ekipy filmowej, ochroniarze nie chcieli z kolei podawać ręki Lindzie i odsyłali go do Warszawy, w której meneli przecież nie ma.
Linda nie uważał wtedy, że popełnił jakąś gafę i kogoś obraził. Dojście do tej refleksji zajęło mu trzy lata, bo dopiero teraz Bogusław wziął udział w nagraniu, które można uznać za przeprosiny. Linda promuje Muzeum Sztuki w Łodzi, przechadzając się po ulicach miasta i wstępując do budynku instytucji. Po dwudziestu sekundach tej trzymającej w napięciu podróży Bogusław patrzy w kamerę i mówi: Wiadomo, że Łódź to miasto... sztuki.
Myślicie, że mieszkańcy Łodzi czują się przeproszeni?