O Piotrze Kukulskim show biznes usłyszał w 2011 roku, kiedy to syn zmarłego kompozytora Jarosława Kukulskiego oraz piosenkarki Moniki Borys, postanowił pójść w ślady rodziców i także zrobić karierę w branży muzycznej. Z pewnością pozazdrościł też sławy swojej przyrodniej siostrze, Natalii.
Kukulski zapragnął zostać słynnym raperem, a realizację marzenia zaczął od wymyślenia sobie chwytliwego pseudonimu. Jako PiKej szpanował drogimi autami i luksusowym apartamentem kupionym ze spadku po ojcu. Niestety, szybko wyszło na jaw, że Piotr nie odziedziczył muzycznego talentu, a jego wątpliwej jakości rapowe piosenki stały się obiektem drwin innych hiphopowców. Podobnie jak sam PiKej, który w pewnym momencie ewoluował w "PeKay-a". Zmiana pseudonimu nie pomogła mu jednak w zrobieniu kariery i choć Kukulski desperacko próbował o sobie przypominać, chadzając na branżowe imprezy i wypowiadając się w sieci na ważne tematy (przypomnjmy: PIKEJ WRACA i... walczy z globalnym ociepleniem! "Sława i robienie z siebie pajaca już mi nie w głowie"), branża go odtrąciła i na jakiś czas słuch o nim zaginął. Kwestią czasu było, kiedy osoba z tak dużym parciem na szkło ponownie da o sobie znać.
Na fali popularności takich raperów jak Taco Hemingway czy Quebonafide, PiKej próbuje właśnie wypromować nowy utwór, zatytułowany Nie mogę. Piosenkę opublikował kilka dni temu na YouTube, gdzie spotkała się z umiarkowanym zainteresowaniem. Przez tydzień odtworzono ją nieco ponad 20 tysięcy razy, co w dobie milionowych wyświetleń jest raczej słabym wynikiem. Co ciekawe, PiKej zrezygnował z pseudonimu i teraz występuje pod pełnym imieniem i nazwiskiem.
W tekście Piotr tłumaczy, że musiał powrócić, bo "muza go wzywa" i nie podda się, mimo że "nowe pokolenie" przejmuje scenę. Kukulski odkrywczo stwierdza też, że ludzie są dziś wpatrzeni w ekrany telefonów, a życie stało się "wirtualne". Jak na prawdziwego rapera przystało, Piotr chwali się również, że "codziennie wciąga kłęby konopi".
Muszę coś zrobić, bo życie mnie goni, nastała ta chwila, tak memento mori - rapuje Kukulski.
Nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że utwór do złudzenia przypomina hit Tamagotchi wylansowany przez duet Taconafide. Rytm i sposób rapowania są niemal identyczne, co internauci również wytknęli w komentarzach.
"Nasze pokolenie pikejoczi", "PIKEJOFIDE LOL", "Jestem pewien, że podje*ał rytm od TACONAFIDE", "Tamagoczi tamagoczi", "PIKEJ, pytanie brzmi: PO CO?!" - pisali.
Myślicie, że dzięki naśladowaniu innych artystów Kukulski ma szansę zostać wreszcie gwiazdą rapu?