Tradycja tworzenia figur woskowych sławnych ludzi sięga 1835 roku, kiedy to Marie Tussaud założyła w Anglii słynne muzeum Madame Tussauds. Okoliczności były dość osobliwe, bowiem Marie przybyła do Londynu... z woskowymi odlewami głów zgilotynowanych w czasie rewolucji francuskiej arystokratów m.in. Marii Luizy i księżniczki de Lamballe, które stały się początkiem olbrzymiej kolekcji.
Przez lata na całym świecie pojawiło się wiele innych tego typu muzeów, jednak Madame Tussauds niezmiennie uchodzi za najbardziej prestiżowe, a prezentowane w nim figury za najstaranniej wykonane (przynajmniej teoretycznie). Obecnie można podziwiać tam naturalnej wielkości figury gwiazd filmu, muzyki czy sportu.
Dla celebrytów posiadanie własnej figury woskowej to niemal tak duże wyróżnienie jak otrzymanie pomnika. Niestety, efekty takiego "upamiętniania" bywają różne, a wynik czasem bardziej przypomina karykaturę niż oryginał.
We wtorek odwiedzający muzeum mogli sfotografować się z najpopularniejszą ostatnią parą książęcą, Meghan Markle i księciem Harrym. Tym razem Madame Tussauds przygotowało niespodziankę i zatrudniło aktorów, którzy w specjalnych maskach mieli udawać ich "żywe figury". Aktorzy chętnie pozowali z ludźmi do zdjęć i odgrywali scenki związane ze świętami. Zadbano również o tak ważny szczegół jak wyeksponowanie ciążowego brzuszka księżnej.
Zobaczcie, jak prezentują się "żywe figury". Podobne do oryginałów?