Niedawno obchodziliśmy siódmą rocznicę śmierci Hanki Mostowiak, która brawurowo rozbiła się autem, wjeżdżając w kartony zostawione na drodze. Groteskowy zgon bohaterki M jak Miłość barwnie odegrany przez Małgorzatę Kożuchowską trafił do klasycznych scen polskich seriali, niestety tych nieudanych. Mogą się z nim równać chyba tylko szpitalna śmierć Ryśka z Klanu lub wtargnięcie gangsterów na Sadybę, których przepłoszył Jerzy z siekierą.
Od lat w kuluarach show biznesu mówi się, że śmierć w kartonach miała być zemstą Ilony Łepkowskiej na Małgorzacie Kożuchowskiej, która odeszła z serialu, by realizować się w bardziej ambitnych projektach. Cóż, po latach Gosia trafiła pod skrzydła Patryka Vegi, więc sami nie wiemy, czy była to dobra zmiana. Łepkowska zresztą na każdym kroku dokucza Kożuchowskiej, sugerując, że wcale nie jest tak dobrą aktorką: Łepkowska dogryza Kożuchowskiej: "Powinna zagrać rolę, w której jest BRZYDSZA I STARSZA. Jest więźniem własnego wizerunku!"
Okazuje się jednak, że złośliwość Ilony też ma granice. Łepkowska pożaliła się właśnie w Fakcie, że przez lata spotkało ją tyle negatywnych komentarzy dotyczących śmierci Hanki, że ma już dość. To zresztą nie ona ją zabiła.
Ja tego nie pisałam i może jak powiem to w "Fakcie", do ludzi wreszcie dotrze, że to nie ja zabiłam Hankę Mostowiak! - wyznała.
Zapamiętacie?