Małżeństwo Daniela Olbrychskiego z Zuzanną Łapicką było bardzo burzliwe. Z dzienników, które pozostawił po sobie ojciec Zuzanny - ekscentryczny aktor i reżyser Andrzej Łapicki - wynika, że para nieustannie się kłóciła. Powodem miało być zachowanie Daniela, które było "nie do wytrzymania" oraz jego liczne romanse.
W końcu Łapicka zdecydowała się wnieść o rozwód, gdy wyszło na jaw, że Olbrychski będzie miał dziecko z niemiecką aktorką Barbarą Sukovą. Z tej zdrady urodził się potem nieślubny syn Victor. Pomimo że Łapicka-Olbrychska podjęła ostateczną decyzję o rozwodzie, Olbrychski nie przyjmował do wiadomości, że ma odejść i jeszcze przez dziesięć lat tworzył z nią nieformalny związek. W ostatnich lat żyli nawet w przyjaźni, choć książka Jutro będzie zemsta nieco namieszała w ich relacjach.
W rozmowie z Angeliką Swobodą z Gazety.pl Łapicka wspomina, że zdrady Olbrychskiego w pewnym momencie stały się nawet narzędziem szantażu ze strony funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Łapicka opowiada, że po wprowadzeniu stanu wojennego, pod jej blok przy Inflanckiej w Warszawie podjeżdżały czołgi. Pewnego dnia podjechał fiat 125p.
Zorientowałam się, że to ubecy idą po Daniela. Akurat nakarmiłam córkę, położyłam ją w łóżeczku. Obudziłam Daniela, podeszłam do drzwi i powiedziałam do funkcjonariuszy: "Tylko mi nie obudźcie dziecka". Myślałam, że Daniela zabiorą na dłużej, więc w ostatniej chwili dałam mu cieplejsze kalesony. Ale wieczorem wrócił po całodziennym przesłuchaniu, bardzo z siebie dumny, że ich pouczał. Żartowałam nawet, że pewnie zrobili sobie w aktach zapiski: "Więcej Olbrychskiego nie przywozić" - opowiada dziennikarka.
Okazało się, że ubecy zagrozili, że jeśli aktor nie będzie z nimi współpracował, powiedzą żonie o jego zdradach.
Podobno straszyli go, że powiedzą żonie, jaki jest niewierny. Na co Daniel odparł: "Mam bardzo tolerancyjną żonę, niczego się nie boję".Uznali pewnie, że w takiej sytuacji nie mają go czym szantażować - mówi Zuzanna.
Olbrychscy wraz z innymi artystami udali się na emigrację do Francji. Dziennikarka wspomina jednak, że nawet tam nie czuli się do końca bezpiecznie.
Brzmi to bajkowo - w Polsce stan wojenny, a my bawimy się we Francji. Tak naprawdę jednak bajkowo nie było. Byliśmy przygnębieni i nie wiedzieliśmy, co się z nami dalej stanie. Zarzucano Danielowi, że chałturzy, ale on nie bardzo mógł grymasić, bo miał na utrzymaniu mnie, Weronikę i syna, który do nas dojechał. Dzielnie to na siebie wziął - chwali byłego męża Łapicka. Wiedziałam, że wcześniej czy później wrócę do Polski, i to ja nalegałam, żebyśmy pojechali do kraju, jak tylko pojawi się taka możliwość. Gdy się nadarzyła, wróciliśmy.