Na całe szczęście już niedługo czeka nas ostatni odcinek 3. edycji _**Gwiazdy tańczą na lodzie**_. I właśnie finał show spędza sen z powiek producentom. Zwyczajem jest, że wtedy gościnnie występują wszystkie pary, które brały udział w programie. Oznacza to, że trzeba ściągnąć na lodowisko także Jolę Rutowicz. Na logikę powinno jej zależeć na pokazaniu się, ale okazuje się, że nie. Znów stawia sprawę na ostrzu noża.
Nasz informator twierdzi, że Rinke Rooyens prowadził już wstępne rozmowy z Rutowicz. Postawiła mu zaskakująco twarde warunki:
_**Zażądała 10 tysięcy złotych za samo pojawienie się w programie**_ – opisuje nasze źródło. Powiedziała też, że nie będzie się uczyła żadnych układów na lodzie, więc wystąpi tak samo jak do tej pory – czyli głównie podnoszona przez partnera. Najciekawsze jest to, że w kontrakcie każdego uczestnika jest zastrzeżone, że jego obowiązkiem jest wystąpienie w finałowym odcinku. Brak zgody czy stawianie jakichkolwiek warunków jest równoznaczne z nie wywiązaniem się z umowy i wysoką karą pieniężną (100 000 zł). Jolka jednak nic sobie z tego nie robi i myśli, że może dyktować producentom warunki. I póki co wygląda na to, że są skłonni pójść jej na rękę. Znowu!
Rutowicz już raz wystawiła Rinke do wiatru: kiedy wypadkowi uległ Conrado Moreno, odmówiła zastąpienia go, co według kontraktu było jej obowiązkiem. Żadnej kary oczywiście nie zapłaciła (zobacz: "Wystawiła producentów!"). Czy po raz kolejny okaże się, że kontrakty nie obowiązują ludzi z tipsami?