Bo narobieniu niemałego szumu spowodowanego relacjonowaniem wystylizowanego porodu oraz obdarzeniem córeczki bynajmniej niebanalnym imieniem, Melody Imaan, Anna Skura wraca, żeby jeszcze raz podgrzać atmosferę w polskiej blogosferze.
Nikogo nie dziwią już co prawda sponsorowane wyjazdy influencerek, zachwycających się na swoich profilach społecznościowych cudownymi widokami, za które nie musiały zapłacić złamanego grosza. Skura przeciera nowe szlaki w irytowaniu swoich odbiorców. Jej najnowsza podróż była bowiem sponsorowana przez następcę tronu Arabii Saudyjskiej, Mohammeda bin Salmana. Fakt ten nie wywołałby pewnie aż tylu emocji, gdyby nie to, że książę Mohammed wysławił się ostatnio zleceniem okrutnego zabójstwa Dżamala Chaszodżdżiego, saudyjskiego dziennikarza i krytyka politycznego.
Sprawę szybko skomentował Artur Kurasiński, konsultant biznesowy i medialny, który poświęcił Skurze mało przychylny cytat z historii czeskiej kinematografii: "gdyby głupota mogła unosić, latałby pani jak gołębica".
Anna co prawda czym prędzej usunęła ze swojego profilu informację, na kogo zaproszenie przybyła do Arabii, jednak było już za późno, żeby powstrzymać lawinę krytyki.
Świat się kończy. Zachwyt nad krajem w którym codziennie morduje się ludzi. W którym kobieta nie jest w stanie sama wyjść na ulicę, a nawet jak wyjdzie w towarzystwie męża musi być ubrana po czubek głowy. Kraj w którym za gwałt to kobietę się zabija a nie mężczyznę. Kraj który zleca poćwiartowanie niewygodnych sobie dziennikarzy. Kraj który jest odpowiedzialny za głód w Jemenie mimo, że sam ocieka złotem i luksusem... brawo
to prawda! Wstyd i bezmyślność! Post został edytowany i usunięto z niego, że to sam książę zaprosił Panią Anie... - możemy poczytać pod kontrowersyjnym postem.
Naturalnie zamiast skupiać się na możliwych konsekwencjach swojej wycieczki oraz tego, kto tak naprawdę sponsoruje jej przyjemności, Ania postanowiła porozpisywać się na temat, ile krajów zdążyła już zwiedzić, a ile odwiedzała nawet kilkakrotnie. Post został też zwieńczony inspirującym cytatem "Wherever you go, go with all your heart", co jest dość ciekawą deklaracją, biorąc pod uwagę, że na swoje ostatnie wypady Skura wybierała się sama, zostawiając kilkumiesięczną córkę w domu.