Choć botoks w medycynie jest stosowany od lat 70. i bywa bardzo przydatny w leczeniu m.in. zeza czy nadmiernej potliwości, to od lat 90. służy leczeniu także czegoś innego - ludzkiej próżności i kompleksów. Patrząc na dzisiejsze celebrytki można odnieść wrażenie, że są one niemal bliźniaczkami. Liczne wypełniacze sprawiają bowiem, że ich oryginalne rysy twarzy nikną, a zastępuje je wzór kobiety z przerażająco wielkimi wargami, piersiami czy pupą.
Zobacz też: Córka Wojciechowskiej wygłupia się w Internecie z Kossakowskim: "To nie mój tata, żeby nie było dramy"
Martyna Wojciechowska, która zawsze uchodziła za piękną kobietę, a z wiekiem nie zaczęła (nadmiernie) eksperymentować ze swoim wizerunkiem, w niedawnej rozmowie z Plejadą przyznała, że problem botoksowych sióstr jest jej znany. Choć nie wymieniła nazwisk, to ostro skrytykowała trend, który ją otacza.
Mam wrażenie, że w naszym show-biznesie powoli przeżywamy atak klonów. Niektóre moje koleżanki po fachu trudno już poznać. Wiele jest do siebie tak podobnych, że się muszę długo zastanowić, jak ma na imię, bo nie jestem przekonana, czy to na pewno ona, bo te duże usta, ostrzyknięte policzki... - powiedziała.
Jak myślicie, kogo miała na myśli?