Zachodnie media żyją sprawą 31-letniej blogerki podróżniczej, która naciągnęła swoich fanów na podejrzane kursy. Na tym procederze miała zarobić ponad 200 tysięcy dolarów.
Okazuje się, że "obrotna" instagramerka to nasza rodaczka, Agnieszka Lal, znana w sieci pod pseudonimem Aggie Lal. 31-latka na co dzień mieszka i pracuje w Los Angeles. Swoją karierą zaczynała w… Rowerze Błażeja.
Blogerka może pochwalić się prawie 900 tysiącami obserwujących na Instagramie. 31-latka prowadzi też swój kanał na YouTube. Polka poczuła się na tyle pewnie w świecie mediów społecznościowych, że postanowiła dawać lekcje jak zostać znanym influencerem.
Sprawę opisał serwis medium.com, do którego zgłosiła oburzona kursantka. Kobieta ujawniła jak naprawdę wyglądały lekcje "influencerstwa".
Cały kurs miał kosztować 500 dolarów i trwać 12 tygodni. Aggie Lal obiecywała indywidualne traktowanie i opiekę nad profilami kursantów. Warsztaty online miały mieć też charakter ekskluzywnych lekcji, okazało się jednak, że brało w nim udział 500 osób.
Czar prysł już pierwszego tygodnia, kiedy to zadaniem domowym okazało się ściągnięcie większej liczby kursantów. Studenci mieli polecać warsztaty znajomym, mimo że sami odbyli tylko jedną lekcje. Wielu studentów od razu skojarzyło ten proceder z piramidą. Potem było już tylko gorzej. Kursanci nie otrzymali żadnej merytorycznej wiedzy. O indywidualnej opiece też mogli pomarzyć.
Mało tego, Lal obiecała studentom specjalny film z udziałem największych gwiazd Instagrama. Nie wrzuciła go, tłumacząc się brakiem dostępu do wifi.
Problemem okazał się też zwrot pieniędzy dla niestacjonowanych studentów, który gwarantowała Aggie. Okazało się, że decyzja o odejściu musiała zapaść w pierwszym tygodniu kursu.
Po artykule na medium.com zgłosiło się więcej oszukanych fanów. Sprawę opisał też popularny amerykański serwis BuzzFeed. Przyparta do muru Lal przeprosiła i obiecała zwrot poniesionych kosztów.
Naszej rodaczce gratulujemy międzynarodowej sławy. Myślicie, że faktycznie zwróci pieniądze niezadowolonym kursantom?