Nie wszyscy mają wystarczająco silny charakter, żeby poradzić sobie z nagłą popularnością. Niestety, wiele wskazuje na to, że kolejną ofiarą show-biznesu zostanie "skromna dziewczyna z Przechlewa", Marta Żmuda-Trzebiatowska. Niedawno wybrała sobie naprawdę świetny moment na odreagowanie emocji - zaraz po otrzymaniu Róży Gali w kategorii "Piękny Debiut".
Przed telewizyjnymi kamerami promieniała szczęściem - pisze Na żywo. Jednak gdy zeszła ze sceny, uśmiech znikł z jej twarzy. Fotoreporterzy z trudem namówili ją, by choć przez kilka sekund pozowała im ze statuetką. O innych zdjęciach nie chciała nawet słyszeć. Gdy fotoreporterzy pobiegli za nią do szatni i chcieli ją obfotografować przy wyjściu, podeszła do jednego z nich i tak mocno pchnęła ręką w obiektyw jego aparatu, że nieszczęśnik oberwał ciężkim sprzętem w twarz. Marta nie przeprosiła i wyszła.
To wydaje się logiczne - skoro zrobiła to specjalnie, przepraszanie byłoby szczytem hipokryzji.
_**Chyba sodówka uderzyła jej do głowy**_ - skomentowali zajście fotoreporterzy. Rzeczywiście, dziwne, że przyszła na taką imprezę, skoro nie chciała być fotografowana.